Cicha rocznica pomarańczowej rewolucji
W ciszy, bez muzyki i znanych z jesieni 2004 roku pomarańczowych kolorów świętowano w Kijowie drugą rocznicę pomarańczowej rewolucji.
Obchodzony z okazji rocznicy wybuchu rewolucji Dzień Wolności oddzielnie wspominali politycy, a oddzielnie ludzie, dzięki którym dwa lata temu o Ukrainie usłyszał cały świat.
Centralny plac stolicy, Majdan Niepodległości, na którym zebrało się kilkaset osób, niczym nie przypominał miejsca, gdzie w listopadzie 2004 roku dniami i nocami, śpiewając Razem jest nas wielu, nas nie pokonacie, stały tysiące ludzi.
Domagaliśmy się wtedy prawdy, walczyliśmy z władzą byłego prezydenta Leonida Kuczmy, który fałszując wybory prezydenckie, nawet się z tym nie ukrywał - wspomina 23-letnia Ola, która podczas pomarańczowej rewolucji mieszkała w rozbitym na Majdanie namiocie.
Poparliśmy wtedy kandydata na prezydenta (obecnego prezydenta Wiktora Juszczenkę), który, jak uważaliśmy, jest jednym z nas i wystąpiliśmy przeciwko kandydatowi władzy (obecnemu premierowi Wiktorowi Janukowyczowi). Dziś razem rządzą krajem, proszę się więc nie dziwić, że jest tu nas tak mało - nie ukrywa rozgoryczenia dziewczyna.
Petro Panczenko, emerytowany pułkownik armii ZSRR uważa, że za obecną sytuację na Ukrainie, której wyrazem jest powrót do władzy Janukowycza, odpowiada nie tylko Juszczenko.
We wszystkich nas siedzi jeszcze sowiecki duch. Nie nauczyliśmy się dotąd niepodległości, a przecież żeby wcielić w życie hasła wyborcze prezydenta, potrzebna jest mu nasza pomoc - powiedział. Były oficer przyznaje, że Juszczenko nie jest wystarczająco twardym prezydentem dla poradzieckiej Ukrainy.
Tu trzeba wojownika, który posadziłby i tych, którzy w 2004 roku chcieli przyłączyć wschodnie obwody Ukrainy do Rosji i tych, którzy będąc u władzy myślą wyłącznie o własnej kiesie - sierdzi się pułkownik.
Studentka kijowskiej Akademii Mohylańskiej Lilia przyszła do centrum Kijowa, ponieważ - jak powiedziała - rocznica rewolucji jest jej osobistym świętem. Nigdy nie miałam iluzji. Były nadzieje, które się nie spełniły, ale zrozumiałam wtedy, kim jestem i czego chcę - oświadczyła.
Dwie starsze panie, wyróżniające się wśród zebranych na Majdanie przypiętymi do eleganckich płaszczy pomarańczowymi wstążkami wcale nie uważają, że ludzi, którzy nadal popierają rewolucję jest dziś mało. Jest nas bardzo dużo. To, że plac jest dziś pusty, o niczym nie świadczy. Pakt Juszczenki z Janukowyczem trochę ludzi zniechęcił, ale my wiemy, że rządzący jak przyszli, tak i odejdą - mówi pani Tatiana.
Kraj zmienił się i nie ma od tego odwrotu. Dzięki pomarańczowej rewolucji pożegnaliśmy się z systemem sowieckim, a szary tłum stał się Ukraińcami. Jest wolność słowa i nie boimy się mówić we własnym języku. Wierzę, że w przyszłości będzie u nas tak, jak u was w Polsce. Przecież wam udało się wyrwać z uścisku Związku Radzieckiego. Dlaczego nam ma się to nie udać? - pyta pani Wiktoria.
Jarosław Junko