Ciało przed śmietnikiem. Dyrektor szpitala ujawnił prawdę

Wracamy do bulwersującej sprawy z Makowa Mazowieckiego. Mieszkanka tego miasteczka kilka dni temu zmarła nagle podczas spaceru. Jej ciało leżało na ziemi na oczach zszokowanej rodziny. Wirtualna Polska dotarła kulis tego zdarzenia. Otrzymaliśmy tłumaczenie szpitala, z którego do nieprzytomnej kobiety wysłano karetkę.

Ciało pani Bożeny leżało przed śmietnikiem
Ciało pani Bożeny leżało przed śmietnikiem
Źródło zdjęć: © archiwum rodzinne
Mateusz Dolak

Sprawę z Makowa Mazowieckiego nagłośniła w serwisach społecznościowych rodzina zmarłej kobiety. W Wirtualnej Polsce przedstawiliśmy już relację krewnych, w której opowiadają o wstrząsających okolicznościach śmierci 74-letniej pani Bożeny.

Według rodziny, starsza pani była reanimowana przed śmietnikiem nieopodal swojego domu. Niestety zmarła. Pogotowie wezwało lekarza, by wypisał kartę zgonu. Ten jednak długo nie przyjeżdżał, a kiedy się pojawił, przekazał ratownikom, że mogą zabrać parawan i odjechać. Zwłoki pani Bożeny zostały przykryte czarnym workiem. Jak twierdzi rodzina zmarłej, wtedy znowu zaczęło się dziwne czekanie. Okazało się bowiem, że lekarz nie miał przy sobie czystej karty zgonu do wypełnienia i dlatego musiał pojechać do prosektorium.

- Było bardzo ciepło, tutaj było dużo ludzi, biegały zwierzęta. Nie rozumiem, dlaczego nie zabezpieczono w jakiś sposób ciała od momentu odjazdu pogotowia do zabrania ciała przez zakład pogrzebowy? Przecież to była nasza babcia. Leżała dosłownie na gołej ziemi wśród śmieci - opowiada roztrzęsiona Dagmara Czapla, wnuczka kobiety.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Macierewicz przyłapany w nocy. Sceny pod pomnikiem smoleńskim

Sytuację tłumaczy dyrektor ds. lecznictwa w szpitalu w Makowie Mazowieckim Jerzy Wielgolewski.

- Lekarz patomorfolog, który stwierdził zgon, wracał z innego zdarzenia i nie miał przy sobie już czystych druków, by wypełnić dokumenty - potwierdza dyrektor.

Jak opowiada, rodzina lekarz pojechał do prosektorium wypełniać dokument. Przez to minęło kolejnych 30 minut, podczas których ciało pani Bożeny leżało niezabezpieczone przed śmietnikiem. Dopiero po tym czasie zakład pogrzebowy mógł zając się zwłokami.

Na miejscu pojawiła się też policja, ale niewiele mogła pomóc w tej sytuacji. - Takie są procedury, że policjanci muszą mieć kartę zgonu. Dlatego również czekali, aż zostanie wypisana. Parawanu, by zasłonić zwłoki nie mieli, bo nie jest to obowiązkowe wyposażenie radiowozów - tłumaczyła w rozmowie z WP rzeczniczka policji w Makowie Mazowieckim podkom. Monika Winnik.

"To nie powinno się wydarzyć"

Jak ocenia mecenas Zbigniew Roman, pogotowie w ogóle nie powinno odjeżdżać z miejsca do momentu wypisania karty lub przyjazdu policji.

- Opisana przez rodzinę sytuacja jest karygodna i nie powinna się wydarzyć. Doszło do zaniedbania - ocenił Zbigniew Roman.

Zdaniem mecenasa nie ma podstaw do postawienia zarzutów zbezczeszczenia zwłok, ale sprawa powinna zostać kompleksowo wyjaśniona, a wobec lekarza - wyciągnięte konsekwencje.

- Myślę, że na pewno powinny być wyciągnięte dyscyplinarne konsekwencje w stosunku do lekarza patomorfologa. Dlatego, że w takim przypadku powinien on przeanalizować, czy jest w stanie we właściwy sposób proceduralnie podejść do wszystkich konsekwencji zgonu, zanim odesłał pogotowie z tym parawanem - wyjaśnił Roman.

We wtorek skontaktowaliśmy się ze starostą, który nadzoruje jednostki medyczne na terenie Makowa Mazowieckiego i zapytaliśmy o ustalenia sztabu, który miał wyjaśnić tę sprawę. Mirosław Augustyniak już na samym początku rozmowy odesłał nas do stanowiska, które pojawiło się na stronie powiatu.

- Niech pan zwraca się do tych, co kręcą aferę i próbują - nie wiem - wyłudzić jakieś odszkodowanie? Tam tak w ogóle nie było - stwierdził zdenerwowany Mirosław Augustyniak, starosta powiatu z ramienia PSL.

Sprawą zajmuje się Rzecznik Praw Pacjenta. - Trzeba tę sprawę zbadać, dowiedzieć się jak to wyglądało, ponieważ doniesienia medialne były w tej sprawie niejednoznaczne. Poprosiliśmy już o oficjalne stanowisko. Czekamy - przekazała nam Anna Hernik-Solarska, rzeczniczka prasowa Rzecznik Praw Pacjenta.

Mateusz Dolak, dziennikarz Wirtualnej Polski

Czytaj też:

Źródło artykułu:WP Wiadomości
lokalneciałonie żyje

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (25)