Ciało ojca rozpuścili w kwasie - syn osądzi zabójców
Na tydzień przed uroczystymi obchodami 50-lecia niepodległości Konga z udziałem władz Belgii, syn pierwszego premiera tej byłej belgijskiej kolonii Patrice'a Lumumby zapowiedział postawienie przed sądem żyjących jeszcze Belgów odpowiedzialnych za jego śmierć w 1961 r.
26.06.2010 | aktual.: 26.06.2010 12:08
Sprawa ilustruje napięcia wciąż obecne w stosunkach między Belgią a jej byłą największą i najbogatszą kolonią: Demokratyczną Republiką Konga, noszącą w latach 1971-97 nazwę Zair. Stosunki oficjalnie są przyjazne, czego symbolem będzie obecność na uroczystościach rocznicowych 30 czerwca w Kinszasie króla Belgów Alberta II i premiera Yvesa Leterme'a. Ale pozostają żale z lat 1885-1960, gdy Kongo było brutalnie eksploatowaną belgijską kolonią, a także gdy rząd w Brukseli bez pardonu ingerował potem w sprawy nowo powstałego państwa.
- Mówimy dużo o niepodległości, ale jest wciąż wiele spraw do wyjaśnienia z tamtych czasów. A zwłaszcza nie wolno zapomnieć, że śmiercią Lumumby nie zajął się wymiar sprawiedliwości. Ta sprawa dotyczy kolonializmu jako takiego i tego, jak sobie z nim radzimy. Zanim się zacznie pouczać innych, trzeba najpierw posprzątać u siebie w kraju - tłumaczył jeden z wynajętych przez Guy Lumumbę adwokatów Christophe Marchand.
- Na naszym celowniku są zabójcy mojego ojca w Belgii. Jest ich dwunastu, wciąż żyją i chcemy, aby przed obliczem sprawiedliwości odpowiedzieli za swój niegodny czyn - mówił we wtorek Guy Lumumba na konferencji prasowej w Brukseli. Nie zdradził nazwisk - pozna je sąd, gdy skarga trafi doń w październiku. Wiadomo, że chodzi o przedstawicieli belgijskich władz (cywilnych i wojskowych), którzy byli obecni w 1961 r. w zbuntowanej prowincji Katanga na południowym wschodzie kraju. To tam Lumumba został 17 stycznia 1961 r. rozstrzelany przez secesjonistów, występujących przeciwko centralnemu rządowi w Leopoldville (obecnie Kinszasa). Szczątki poćwiartowano i rozpuszczono w kwasie.
Z uwagi na toczący się wówczas w Kongu konflikt zbrojny z udziałem żołnierzy belgijskich, adwokaci chcą zakwalifikować morderstwo jako zbrodnię wojenną nie ulegającą przedawnieniu. Zamierzają dowieść, że belgijskie władze ponoszą odpowiedzialność za śmierć szefa rządu. Bo nawet jeśli nie zachęcały aktywnie do eliminacji premiera (co jest przedmiotem sporu historyków), to przynajmniej nie zapobiegły jej, choć doskonale znały zamiary zbuntowanych władz prowincji. Rodzina Lumumby powołuje się na wyniki dochodzenia belgijskiej parlamentarnej komisji śledczej. W 2001 r. ustaliła ona "moralną odpowiedzialność" Belgii za śmierć Patrice'a Lumumby, choć odrzuciła tezę o zleceniu morderstwa przez Brukselę. Belgijski rząd złożył wówczas Kongijczykom oficjalne przeprosiny, ale prace komisji nie zakończyły się żadną sprawą karną.
Patrice Lumumba, symbol niepodległości Konga, czczony także w innych afrykańskich krajach jako bohater, podpisał na siebie wyrok śmierci w dniu narodzin swego kraju: 30 czerwca 1960 r. - przypomina dziennik "Le Soir". Przed królem Belgów Baldwinem wygłosił wówczas płomienną mowę, wypominając okrucieństwa popełnione przez belgijskich kolonizatorów, dla których Kongo było kopalnią zasobów naturalnych i siły roboczej.
Już w pierwszych tygodniach niepodległego państwa dały o sobie znać podziały plemienne, podsycane walką wielkich mocarstw o strefy wpływów w Afryce. 11 lipca 1960 roku najbogatsza prowincja kraju, Katanga, ogłosiła secesję, a na czele jej władz stanął samozwańczy prezydent Moise Czombe. Ponieważ podejmowane przez ONZ działania nie były w stanie uśmierzyć rebelii, Lumumba zwrócił się do Związku Radzieckiego o broń i inne dostawy materiałowe. Ówczesne warunki techniczno-logistyczne uniemożliwiły Moskwie spełnienie tej prośby, którą prezydent Konga Joseph Kasavubu wykorzystał jako pretekst do zdymisjonowania premiera.
W odpowiedzi Lumumba uznał władzę prezydenta za nielegalną, a efektem narastającego chaosu politycznego stał się wojskowy zamach stanu, dokonany 14 września przez pułkownika Josepha Mobutu przy wsparciu CIA.
Po zamachu Lumumba zbiegł z aresztu domowego do Stanleyville (obecnie Kisangani) na północnym wschodzie kraju, licząc na wywołanie tam buntu swych politycznych zwolenników. 1 grudnia został jednak aresztowany przez wojska rządowe i przewieziony samolotem do Leopoldville.
14 grudnia Rada Bezpieczeństwa ONZ odrzuciła zgłoszony przez ZSRR projekt rezolucji w sprawie sytuacji w Kongu z żądaniem m.in. natychmiastowego uwolnienia Lumumby. Tego samego dnia Związek Radziecki zawetował zaproponowaną przez państwa zachodnie rezolucję, udzielającą sekretarzowi generalnemu ONZ Dagowi Hammarskjoeldowi dodatkowych pełnomocnictw w Kongu.
Dyplomatyczny impas przypieczętował los Lumumby, którego 17 stycznia przewieziono samolotem do Elisabethville (obecnie Lubumbashi) w Katandze. Tam Czombe zarządził rozstrzelanie więźnia jeszcze tego samego wieczoru. W egzekucji i likwidacji ciała brali udział - przynajmniej bierny - belgijscy oficerowie. Istnieje też szereg teorii o zaangażowaniu CIA, która miała dążyć do wyeliminowania Lumumby jako człowieka Moskwy.
O tym, jak dla współczesnego Konga drażliwe są stosunki z Belgią, świadczą perypetie wydawcy kultowego belgijskiego komiksu o Tintinie autorstwa Herge. Konkretnie chodzi o album z 1931 r. zatytułowany "Tintin w Kongo". Prasa regularnie donosi o protestach obywateli Konga przeciwko rasistowskim stereotypom w komiksie; żądają oni przed sądem albo wycofania albumu ze sprzedaży, albo przynajmniej dołączenia ostrzegawczej informacji o kontekście epoki, z której pochodzi komiks.
Michał Kot
NaSygnale.pl: Pechowe zakończenie szkoły