Ciąg dalszy sprawy Tomasza Komendy. Nielegalny telefon w celi

Sprawa zbrodni miłoszyckiej zdaje się nie mieć końca. Za zabójstwo i gwałt 15-letniej Małgosi pierwotnie skazany został Tomasz Komenda, a osądzeni zostali później Norbert Basiura i Ireneusz M. W celi, w której siedział ten drugi, znaleziono nielegalny telefon komórkowy z dostępem do internetu.

Ciąg dalszy sprawy Tomasza Komendy. Nielegalny telefon w celi
Ciąg dalszy sprawy Tomasza Komendy. Nielegalny telefon w celi
Źródło zdjęć: © PAP | Maciej Kulczyński
Katarzyna Łapczyńska

26.10.2021 11:14

Jak dowiedziała się "Gazeta Wyborcza", w celi, w której zamknięty był Ireneusz M. skazany za zabójstwo i gwałt w zbrodni miłoszyckiej, znaleziono nielegalny telefon komórkowy z dostępem do internetu. Miał on służyć do zabronionych kontaktów ze światem zewnętrznym.

Na rozmowy telefoniczne czy dostęp do sieci zgodę wyrazić musi prokurator lub sąd. W tym przypadku takiej zgody nie było. Telefon znaleziono przypadkiem. Zazwyczaj więźniowie korzystają jedynie z automatów na karty telefoniczne, znajdujących się w zakładach karnych, a same konwersacje mogą być kontrolowane. 

Ciąg dalszy sprawy Tomasza Komendy. Nielegalny telefon w celi

Irenerusz M. siedział w dwuosobowej celi w areszcie przy ul. Świebodzkiej we Wrocławiu. Właśnie tam znaleziono nielegalny telefon. Do posiadania sprzętu miał się przyznać drugi z osadzonych, jednak zdaniem "Wyborczej" M. również miał korzystać z możliwości kontaktowania się ze światem zewnętrznym, m.in. przesyłając fotokopie niektórych dokumentów z akt swojej sprawy.  

Całą sytuację krótko skomentował obrońca Ireneusza M. - Nic o tym nie wiem. Nie wiem też, jakie są warunki w areszcie, w jakiej celi, z iloma osobami siedzi mój klient - przekazał mecenas Tomasz Stykała. 

Ireneusz M. jest jedną z dwóch osób skazanych za zabójstwo i gwałt podczas zbrodni miłoszyckiej, do której doszło w noc sylwestrową 1996/1997. Wraz z Norbertem Basiurą (zgodził się na publikację danych) usłyszeli wyrok 25 lat pozbawienia wolności.

Ireneusz M. nie przyznaje się do winy, twierdząc, że wyniki badań genetycznych zabezpieczonych na miejscu zbrodni nie są wiarygodne. W tej chwili sąd rozpatruje odwołania od wyroku. Złożyli je nie tylko M. i Basiura, ale też prokuratura. Śledczy domagają się dożywocia dla pierwszego z oskarżonych.

źródło: "Gazeta Wyborcza"

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (253)