Ciąg dalszy afery o zdjęcie prok. Przybyła w kałuży krwi
Rada Etyki Mediów potępiła "Super Express" za zamieszczenie zdjęcia prokuratora płk. Mikołaja Przybyła w kałuży krwi po próbie samobójczej. Oświadczenie w sprawie autorstwa zdjęcia złożyła też dyrektor-redaktor naczelna Oddziału Polskiej Agencji Prasowej Foto Anna Brzezińska-Skarżyńska. Jej zdaniem zdjęcie to nie jest autorstwa fotoreportera PAP, jak to zostało podpisane przez "Super Express".
10.01.2012 | aktual.: 10.01.2012 21:12
Zdjęcie prokuratora wojskowego po podjętej w poniedziałek próbie samobójczej znalazło się na pierwszej stronie oraz wewnątrz wtorkowego wydania "SE". REM ocenia, że publikacja tej fotografii "drastycznie narusza normy etyczne obowiązujące dziennikarzy, a zwłaszcza zasadę poszanowania ludzkiej godności".
"Od dłuższego czasu Rada Etyki Mediów otrzymuje skargi na epatowanie okrucieństwem w opisach i obrazach publikowanych w mediach, także elektronicznych. Zdaniem REM jest to praktyka zasługująca na stanowcze potępienie" - brzmi oświadczenie REM.
Z zarzutami REM nie zgodził się redaktor naczelny "Super Expressu" Sławomir Jastrzębowski. "Gdybyśmy na poważnie brali Radę Etyki Mediów, musielibyśmy wyrzucić do kosza najlepsze światowe zdjęcia, nagradzane w konkursie World Press Photo. Albo jesteśmy dziennikarzami, albo cenzorami. Albo będziemy pokazywać ludziom życie, albo firanki. "Super Express" nie ma w tej sprawie wątpliwości" - napisał w piśmie po oświadczeniu REM.
Przeciwko mylnemu podpisowi pod zdjęciem w "SE" zaprotestował Oddział PAP Foto. Anna Brzezińska-Skarżyńska wystąpiła do redaktora naczelnego dziennika o sprostowanie informacji dotyczącej autorstwa fotografii. Podkreśliła, że w poniedziałek o godz. 10.44 Polska Agencja Prasowa w Codziennym Serwisie Fotograficznym zamieściła komunikat informujący, że fotoreporter PAP sfotografował prok. Przybyła chwilę po próbie samobójczej, jednak z powodów moralno-etycznych tych zdjęć nie udostępni w serwisie.
Wojskowy prokurator płk Mikołaj Przybył postrzelił się w poniedziałek w Poznaniu, w przerwie konferencji prasowej. Wcześniej w specjalnym oświadczeniu zaprzeczał, by złamał prawo nadzorując śledztwo w sprawie przecieków z głównego postępowania dotyczącego katastrofy smoleńskiej. Wydarzenie to wywołało dyskusję o prokuraturze wojskowej. W tle sprawy jest też spór co do zakresu sięgania przez śledczych po billingi i esemesy, m.in. dziennikarzy.