PolitykaCIA: Putin stał za atakami hakerów. Jak odpowie Ameryka?

CIA: Putin stał za atakami hakerów. Jak odpowie Ameryka?

Amerykański wywiad jest przekonany, że za atakami hakerskimi w czasie kampanii wyborczej stała Rosja, a rozkaz wydał osobiście Władimir Putin. Jak odpowie Ameryka? Opcji jest wiele, lecz ryzyko bolesnej eskalacji duże.

CIA: Putin stał za atakami hakerów. Jak odpowie Ameryka?
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | ALEXEY NIKOLSKIY

15.12.2016 | aktual.: 15.12.2016 15:32

W środę telewizja NBC podała, że Centralna Agencja Wywiadowcza po otrzymaniu nowych informacji ze źródeł osobowych jest przekonana, że to rosyjski prezydent podjął decyzję o przeprowadzeniu cyberataku mającego na celu dezorganizację i wpłynięcie na wynik amerykańskich wyborów prezydenckich. Rewelacje te stawiają obecną administrację przed dylematem jak zareagować na ten bezprecedensowy akt agresji. Brak reakcji nie wchodzi już bowiem w grę.

- Cała ta sprawa zaszła tak daleko, że nie potrafię sobie wyobrazić ludzi administracji mówiących "wow, to okropne, ale nie możemy nic zrobić" - powiedział cytowany przez NBC przedstawiciel CIA.

O atakach administracja wiedziała już dużo wcześniej, lecz początkowo postanowiła nie wskazywać oficjalnie Rosji jako sprawcy, m.in. dlatego, że nie chciała antagonizować Moskwy podczas trwających negocjacji w sprawie Syrii. Zdaniem Adama Schiffa, demokratycznego kongresmena z Kalifornii, ten brak działań dał w rezultacie Rosji wolną rękę i zachęcił do dalszych działań wymierzonych w USA.

- Rosja zinterpretowała to jako otwarte drzwi. Moskwa musi ponieść koszty, bo inaczej znów to zrobi - powiedział Schiff dziennikowi "New York Times". Opinię tą podziela większość ekspertów i komentatorów.

Oficjalna reakcja amerykańskiego rządu nastąpiła dopiero w październiku, kiedy wiceprezydent Joe Biden publicznie ostrzegł Putina, że USA odpowie na rosyjską agresję w odpowiednim momencie i "w okolicznościach, które zapewnią maksymalne efekty". Pytany, czy amerykańska opinia publiczna dowie się, kiedy to się stanie, Biden odpowiedział "mam nadzieję, że nie". Jednak zdaniem niektórych ekspertów, ukryta operacja odwetowa nie jest dobrym pomysłem.

- Odpowiadając na rosyjskie czyny, rząd USA musi wziąć pod uwagę, że sygnał powinien zostać odczytany nie tylko przez Rosję, ale także innych zewnętrznych rywali Ameryki, jak Chiny, Korea Północna czy Iran. Ważne jest tez, by przekonać samych amerykańskich wyborców, że ktoś nad tym wszystkim panuje - powiedział Robert Chesney, ekspert ds. bezpieczeństwa z Uniwersytetu Teksańskiego.

Jak może wyglądać odwet USA? Opcji jest wiele. Zasada wzajemności i proporcjonalności nakazywałaby odpowiedzieć tym samym: włamaniem na rosyjskie serwery i opublikowaniem prywatnych informacji rządzącej elity. Inna wersja tego pomysłu, promowana m.in. przez publicystę portalu Bloomberga Eliego Lake'a zakłada publikację dokumentów ujawniających pełną skalę ukrytego majątku Putina, szacowanego na dziesiątki, a nawet setki miliardów dolarów. Inny pomysł to ujawnienie wiedzy CIA na temat zamachów bombowych na bloki mieszkalne w Rosji w 1999 roku, o organizację których podejrzewane są rosyjskie służby.

Te pomysły mają jednak jedną wadę: w rosyjskich realiach, gdzie większość mediów jest kontrolowana lub przychylna Kremlowi, a wybory są formalnością, takie zabiegi mogą nie odnieść wielkiego skutku. Inną rozważaną opcją jest cyberatak na którąś z kluczowych rosyjskich instytucji finansowych lub uderzenie w system bezpieczeństwa Rosji. Taki krok niesie jednak za sobą ryzyko eskalacji, w której Rosja nie stałaby na straconej pozycji. - Problem w tym, że jako Stany Zjednoczone jesteśmy trochę bardziej wrażliwi niż inne państwa na ataki cybernetyczne, bo tak duża część naszego życia - ekonomicznego, społecznego i politycznego - zależna jest od internetu - mówi Chesney.

Mark Galeotti, znany politolog i znawca Rosji przekonuje na łamach "New York Timesa", że lepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie sankcji na ludzi w otoczeniu Putina - podobnie jak zrobiono to w przypadku ataku północnokoreańskich hakerów na amerykański oddział Sony w ubiegłym roku.

"Właściciele mediów rozpowszechniających dezinformacje, deputowani Dumy promujący ekstremistów i oligarchowie używani jako pionki Kremla powinni być celami takich sankcji. Traktowanie ich jako członków zorganizowanej grupy przestępczej powinno umożliwić Waszyngtonowi zamrozić aktywa ich i ich rodzin i zabronić im wjazdu do USA" - pisze Galeotti. Nawołuje też do większej współpracy w dziedzinie cyberbezpieczeństwa w NATO i zastosowania zasady "atak na jednego jest atakiem na wszystkich" także w przypadku ataków hakerskich.

Jednak i te działania mają swoje ograniczenia. Nawet jeśli sankcje zostałyby wprowadzone natychmiast, prawdopodobnie nie utrzymałyby się zbyt długo po tym, jak rządy obejmie nowa administracja, dążąca do zbliżenia z Moskwą i zaprzeczająca wbrew wszystkim dowodom odpowiedzialności Rosjan za cyberatak. A to oznacza, że na wysłanie mocnego sygnału Kremlowi i innym potencjalnym agresorom nie ma już wiele czasu.

Zobacz także
Komentarze (65)