Choroba niebieskiego języka w kolejnych krajach Europy
Choroba niebieskiego języka dotyczy bydła, owiec i kóz, ale także saren, jeleni i łosi. Nowe ogniska pojawiają się w kolejnych krajach Europy.
Grecja zgłosiła 10 ognisk wirusa choroby niebieskiego języka u owiec i kóz w gospodarstwach w północno-wschodniej części kraju. Dwa przypadki wykryto także w Holandii.
- Inspekcja Weterynaryjna prowadzi stały monitoring i badania zwierząt wrażliwych na chorobę niebieskiego języka. Na razie w Polsce tej choroby nie ma - poinformował wiceminister rolnictwa Jacek Czerniak, odpowiadając w Sejmie w czwartek na pytania posłów w tej sprawie.
Na kwestię choroby niebieskiego języka zwrócił uwagę w czwartek w Sejmie poseł KO Jerzy Meysztowicz. Według niego wszystko wskazuje na to, że prawdopodobnie nie uchronimy się przez tym, by wirus dotarł do Polski. - Jakie działania są podejmowane przez resort rolnictwa i służby weterynaryjne? - pytał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kierowca nie zauważył rowerzysty. 12-latek nie miał szans
Jak jest w Polsce?
- Polska jest krajem wolnym od choroby niebieskiego języka - podkreślił wiceminister Czerniak. - Wirusowa zakaźna choroba przeżuwaczy domowych i dzikich dotyczy bydła, owiec i kóz, ale także saren jeleni i łosi. Zwierzęta nie zarażają się od siebie, a kluczowym wektorem przenoszenia się tej choroby są owady kłująco-ssące rzędu muchówek, rodzaj kuczmany - wyjaśnił.
Dodał, że od kilku lat choroba ta występuje u bydła i owiec w niektórych krajach UE, w tym graniczących z Polską. Od 1 września do 8 października br. potwierdzono 89 ognisk tej choroby w takich krajach jak: Austria, Hiszpania, Portugalia, Czechy, Szwajcaria, Szwecja oraz Włochy. Najbliższe ognisko od Polski stwierdzono w 2024 r. Niemczech - ok. 130 km od granicy i w Czechach - ok. 160 km od granicy.
Czerniak poinformował, że w ramach działań zapobiegawczych ustalony został program monitorowania występowania tej choroby, realizowane są badania kontrolne bydła i kóz.
Monitoring owadów
Owady roznoszące tę chorobę mogą być biernie przenoszone przez prądy powietrza na bardzo dużą odległość. Z tego powodu prowadzony jest, w porozumieniu z Instytutem Weterynaryjnym w Puławach, monitoring tych owadów w woj. zachodnio-pomorskim, lubuskim, dolnośląskim, wielkopolskim, warmińsko-mazurskim, podlaskim i łódzkim - zaznaczył wiceminister.
Przeczytaj także:
Źródło: reuters.com/PAP