Chodakiewicz: prawdę o Żydach można poznać w mikrohistoriach
Jan Marek Chodakiewicz, autor książki "Po
Zagładzie" - o stosunkach polsko-żydowskich 1944-1947 - uważa, że
ustalenie prawdy obiektywnej o tym co się wtedy stało wymaga
wykonania niesamowitej roboty na poziomie mikrohistorycznym.
Książka Chodakiewicza ukazuje się w Polsce niemal w tym samym czasie co "Strach" Jana Tomasza Grossa i jest niekiedy traktowana jako polemika z książką Grossa, ukazującą powojenną Polskę jako kraj antysemicki. Tymczasem w USA "Po Zagładzie" wydano w 2003 r. - na trzy lata przed opublikowaniem "Strachu".
Moja książka jest postulatem badawczym, pokazuje pewne trendy i zarys historii; ale czy ja mam rację okaże się, gdy w Polsce ruszą do pracy regionaliści. Aby wiedzieć, co się wtedy stało, trzeba wykonać niesamowitą robotę na poziomie mikrohistorycznym - powiedział Chodkiewicz podczas spotkania z czytelnikami.
Według Chodakiewicza, Żydzi ginęli po wojnie z rąk Polaków z różnych powodów - głównie w wyniku antysemityzmu, bandytyzmu, jako ofiary podejrzewane o współpracę z komunistami oraz jako oficerowie komunistycznego aparatu terroru.
Sprzyjała temu zapaść prawa, porządku publicznego i anarchia - mówił historyk. AK-owcy nie zdołali wyzwolić kraju i ustanowić policji, sądownictwa oraz administracji. Tymczasem Sowieci latali wszędzie, gwałcili kogo złapali, kradli co mogli złapać, strzelali do ludzi, gdzie popadło - również ze swoimi pomocnikami - i w tych realiach nastąpił konflikt polsko-żydowski - tłumaczył historyk.
Jak argumentował, gdyby Polska wygrała wojnę, była wolna i demokratyczna, uczucia antyżydowskie w społeczeństwie by nie zniknęły, ale nie byłoby konfliktu na taką skalę, bo wolne i demokratyczne Państwo Podziemne oddałoby zrabowaną własność prywatną wszystkim ofiarom narodowego socjalizmu oraz komunizmu. Nie byłoby konfliktu o własność prywatną - podkreślił naukowiec.
Dodał, że nie byłoby też automatycznego wcielania partyzantów żydowskich i innych do milicji pomocniczej komunistów, bowiem komuna by funkcjonowała jako "folklor zamiejscowy".
Chodkiewicz zaznaczył, że wbrew utrwalonym stereotypom można znaleźć liczne przykłady bardzo serdecznej współpracy Polaków z Żydami, ale te fakty nie są powszechnie znane. Tam, gdzie komuniści się nie wtrącali, życie - zwłaszcza gospodarcze - szybko wracało w koleiny sprzed wojny - mówił naukowiec.
W dokumentach sądowych można znaleźć wiele wystąpień Żydów - ocalonych podczas okupacji niemieckiej - w obronie polskich niepodległościowców. Za kilkoma wstawił się m.in. poeta Julian Tuwim. Gosposia wysokiego oficera WiN Władysława Siły-Nowickiego - po jego aresztowaniu - prosiła samego prezydenta PRL Bolesława Bieruta, by ułaskawił mecenasa, "bo on ją z getta uratował" - mówił Chodkiewicz.
W związku z tym, zaapelował do miejscowych regionalistów, nauczycieli, księży i wszelkich entuzjastów lokalnej historii, by zbierali relacje świadków powojennych wydarzeń i wyjaśniali nawet najbardziej kontrowersyjne rzeczy.
Jak przekonywał, Kielce funkcjonują obecnie, szczególnie w USA, jako miejsce pogromu i okrutnego mordu Żydów z 4 lipca 1946 roku. A powinny być utwierdzone w swojej przeszłości w taki sposób, że są w niej przykre sprawy i zło, ale są też sprawy jasne - podsumował.
Marek Jan Chodakiewicz jest profesorem historii i dziekanem w The Institute of World Politics w Waszyngtonie. Książkę "Po Zagładzie" opublikował Instytut Pamięci Narodowej.