Chłopiec zginął pod kołami dostawcy. Są zarzuty
Są zarzuty dla dostawcy po tragicznym wypadku we wsi Franciszkowo pod Złotowem. 44-latek został we wtorek przesłuchany i zastosowano wobec niego poręczenie majątkowe. Mężczyzna ma też zatrzymane prawo jazdy.
Dramat w niewielkiej wsi w Wielkopolsce rozegrał się w poniedziałek po godz. 11. Na prywatne podwórko wjechał dostawczy samochód renault master. Podczas wykonywanych manewrów kierowca auta potrącił chłopca, który pod opieką mamy bawił się na zewnątrz.
Nagle rozległ się krzyk, chłopiec znalazł się pod samochodem. Na miejsce natychmiast wysłano śmigłowiec LPR. Było jednak za późno. 1,5-latek nie przeżył.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Macierewicz przyłapany w nocy. Sceny pod pomnikiem smoleńskim
44-latek był trzeźwy, pobrano mu krew do dalszych badań. Policja zabrała go na komendę. 24-letnia mama chłopca, która się nim opiekowała, była cały czas w pobliżu. Też była trzeźwa.
Zarzuty
We wtorek kierowca renault usłyszał zarzuty. - Podejrzany jest o spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Prokurator przedstawił mu dzisiaj zarzut, że nie zachował szczególnej ostrożności i podczas manewru parkowania w sposób nie należyty obserwował przedpole jazdy, w wyniku czego najechał na małoletniego, doprowadzając do jego zgonu na miejscu zdarzenia - przekazał WP Łukasz Wawrzyniak z prokuratury okręgowej w Poznaniu.
44-latek przyznał się, jednak nie złożył wyjaśnień. - Prokurator zastosował wobec niego poręczenie, zabezpieczył też należące do niego mienie na poczet przyszłych kar oraz zatrzymał prawo jazdy - dodał Wawrzyniak.
Sekcja zwłok dziecka zaplanowana jest na czwartek. Śledczy sprawdzają przeszłość kierowcy oraz czekają na wyniki badań toksykologicznych.
Czytaj też: