Chłopiec miał pęknięty kręg. Dyspozytorka uznała, że karetka jest niepotrzebna
12-letni chłopiec po silnym kopnięciu w plecy zaczął uskarżać się na złe samopoczucie, drętwienie kończyn i problemy z oddychaniem. Jego matka zadzwoniła na pogotowie by wezwać karetkę, lecz dyspozytorka uznała, że to niepotrzebne, bo nie ma zagrożenia życia.
12-latek doznał niebezpiecznego urazu na boisku szkolnym - został kopnięty w plecy przez starszego kolegę. Pomimo tego, że chłopiec informował o stanowczym pogorszeniu samopoczucia, nikt się nim nie zajął. Ani wychowawca w szkole, ani pracownicy placówki socjoterapeutycznej, do której chłopak dotarł (bez żadnego wsparcia) po południu tego samego dnia. Ci drudzy wezwali natomiast matkę chłopaka, która zaraz po przybyciu do placówki zadzwoniła na pogotowie.
Po przedstawieniu objawów na jakie uskarżał się chłopak, dyspozytorka uznała, że jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo, więc przyjazd karetki nie jest konieczny. Zrozpaczona matka próbowała nawet skorzystać z pomocy policji w tej sprawie, niestety nawet funkcjonariusze nie byli w stanie przekonać dyspozytorki do wysłania ambulansu.
Kiedy matka dotarła z chłopcem do szpitala na własną rękę, okazało się, że 12-latek ma uszkodzony kręg i prawdopodobnie będzie musiał być operowany.
Źródło: Onet