Chiny: Złamali obostrzenia, zostali publicznie upokorzeni. "Seans nienawiści" na ulicach Jingxi
W jednym z miast na południu Chin policjanci prowadzili ulicami grupę ludzi oskarżonych o naruszanie obostrzeń covidowych. Byli ubrani w kombinezony ochronne, mieli związane ręce, a na szyjach powieszono im tabliczki z ich zdjęciami i nazwiskami. Cały świat obiegły zdjęcia i nagarnia z kuriozalną procesją. Obserwatorzy porównują ten indcydent do tzw. seansów nienawiści z czasów rewolucji kulturalnej Mao Zedonga.
Czterech mężczyzn przeprowadzono ulicami miasta Jingxi na południu Chin, tuż przy granicy z Wietnamem, 28 grudnia - podają chińskie media. Byli oskarżeni o nielegalne przeprowadzenie ludzi granicę, która, z racji obostrzeń pandemicznych, jest niemal całkowicie zamknięta dla ruchu osobowego.
Jak wynika z nagrań i zdjęć, zarówno funkcjonariusze, jak i oskarżeni, są ubrani w medyczne kombinezony ochronne. Podejrzani mieli z tyłu związane ręce, a na szyjach tabliczki z swoimi zdjęciami i nazwiskami. Osobliwej procesji przyglądał się tłum gapiów.
【寫實記錄】靖西游街示衆,難道並沒覺得有什麽不妥嗎?(一)
Chiny podzielone ws. "procesji wstydu"
Partyjny dziennik wydawany w prowincji Kuangsi, gdzie leży Jingxi, chwalił postępowanie policji. - Ta akcja dyscyplinarna silnie odstraszyła od przestępstw związanych z granicą i dodatkowo zwiększyła powszechną świadomość mas w sprawie przeciwdziałania przemytowi, nielegalnej imigracji i przestrzegania reguł przeciwepidemicznych – napisano.
Jednak nie wszyscy podzielali ten zachwyt. Doniesienia o akcji dyscyplinarnej w Jingxi wywołały w kraju mieszane reakcje zarówno w serwisach społecznościowych, jak i w mediach krajowych. Pekiński dziennik "Xin Jing Bao" ocenił, że takie prowadzenie podejrzanych jest sprzeczne z duchem praworządności i "nie można dopuścić, by się powtórzyło".
Władze Jinxingu broniły jednak swoich decyzji, twierdząc, że w tym "terenowym działaniu dyscyplinarnym" nie było niczego niewłaściwego.
Powrót do tradycji z czasów Mao
Publiczne seanse nienawiści i upokarzanie podejrzanych było w Chinach powszechne w czasie rewolucji kulturalnej z lat 1966-1976, ale obecnie zdarza się rzadko – zauważa BBC. W 2006 roku duże kontrowersje wywołało przeprowadzenie ulicami miasta Shenzhen około 100 kobiet oskarżonych o prostytucję ubranych w żółte tuniki.
Chińskie władze stosują strategię "zero covid" i stanowczo reagują nawet na pojedyncze infekcje, by nie dopuścić do nawrotu pandemii. Od marca 2020 roku utrzymują również bardzo surowe ograniczenia dotyczące wjazdu do kraju, które w praktyce uniemożliwiają wjazd większości cudzoziemców.
Źródło: PAP