Chiny, Microsoft i cenzura
Użytkownicy jednego z chińskich portali internetowych należącego do firmy Microsoft, nie mogą używać słów "wolność", "demokracja" oraz "prawa człowieka".
Sytuacja dotyczy również umieszczania wymienionych zwrotów w blogach serwisu MSN tej samej firmy, dodając do listy zakazanych zwrotów: "tajwańska niepodległość" oraz "demonstracja".
Internauci, którzy umieszczą w treści bloga zakazane słowo, polityczne oszczerstwo bądź też jakąkolwiek treść o charakterze pornograficznym zostaną poinformowanie o tym, że dana zawartość jest zakazana oraz otrzymają pouczenie, że powinni użyć innego wyrażenia.
Strony internetowe w Chinach objęte są autocenzurą oraz podlegają ścisłej kontroli przez władze rządowe. Nowa regulacja prawna obowiązuje od marca br. Do końca czerwca wszystkie strony www muszą być zarejestrowane przez rząd, w przeciwnym wypadku zostaną zamknięte przez policję internetową.
Microsoft to nie jedyna amerykańska firma, która sprzyja coraz bardziej rygorystycznemu chińskiemu prawu. Znane portale Google oraz Yahoo zostały już wielokrotnie skrytykowane za współpracę z władzami Chin poprzez cenzurowanie zawartości internetu.
Organizacja "Reporterzy Bez Granic" (RSF) stanowczo potępili działalność amerykańskich gigantów, sprzyjającą chińskiej cenzurze. Rzecznik RSF zaznaczył, że trwa analiza faktów, w celu udokumentowania współpracy Microsoftu z rządem Chin.