Chiny: 200 górników zginęło w zalanej kopalni; rząd twierdzi, że żadnej katastrofy nie było
Ponad 200 górników straciło życie po zalaniu kopalni cyny w Dachang w południowo-wschodnich Chinach dwa tygodnie temu - ujawniła w poniedziałek prasa chińska. Niemiecka agencja DPA telefonicznie uzyskała potwierdzenie tak wielkiej liczby ofiar od przedstawiciela lokalnych władz w Dachang.
30.07.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Do wypadku, który jest najpoważniejszą od początku roku katastrofą górniczą w Chinach, doszło 16 lipca w okręgu Nandan w prowincji Guanxi.
W chwili, gdy chodniki kopalni zostały gwałtownie zalane przez wody z pobliskich nieczynnych szybów i chodników, pracowało tam ponad 200 górników. Do tej pory odnaleziono 70 ciał, z czego 30 udało się wydobyć na powierzchnię.
Dla pozostałych nie ma już nadziei - powiedział korespondentowi DPA przedstawiciel władz w Dachang, zastrzegając sobie anonimowość. - Wszystko zostało zalane. Nikt nie uszedł z życiem.
W momencie katastrofy górnicy pracowali na głębokości 50 metrów. W kopalni brakuje sprzętu ratowniczego. Pompy są tak mało wydajne, że wypompowywanie wody jeszcze się nie zakończyło. Także według relacji pracowników kopalni, nikt nie mógł przeżyć katastrofy.
Prasa informuje również, że dyrekcja kopalni usiłowała utrzymać wypadek w tajemnicy i utrudniała dziennikarzom dostęp na teren zakładu. Rodzinom ofiarom wypłacono natychmiast odszkodowania - w przeliczeniu - po 2400 dolarów.
Katastrofy w chińskich kopalniach są bardzo częste. Wg oficjalnych danych, w pierwszej połowie tego roku zginęło w Chinach co najmniej 3 tys. górników, w ub.r. natomiast - ok. 5 tys. Eksperci oceniają jednak, że lokalne władze starają się ukryć prawdziwą liczbę ofiar podobnych wypadków i w rzeczywistości wynosi ona ok. 10 tys. rocznie.
W ostatniej z dużych katastrof, do której doszło 22 lipca w prowincji Jiangsu, zginęło 92 górników, a tylko 13 udało się przeżyć.
Tymczasem rząd Chin zaprzeczył w poniedziałek doniesieniom chińskiej prasy o tragicznej w skutkach katastrofie w kopalni. Rządowe biuro bezpieczeństwa przemysłowego twierdzi, że sprawdziło doniesienia i ustaliło, że katastrofy nie było. Zadzwoniliśmy do odpowiednich władz lokalnych i dowiedzieliśmy się, że cała sprawa jest zmyślona - powiedziała rzeczniczka biura An Yuanjie. (aka, aso)