ŚwiatChińczycy mają kłopot z seksem

Chińczycy mają kłopot z seksem

Tylko 22% Chińczyków
znajduje w seksie satysfakcję; to o połowę mniej od przeciętnej światowej - wynika z tegorocznego sondażu koncernu Durex, producenta
prezerwatyw.

10.11.2005 | aktual.: 10.11.2005 18:12

Młodzież chińska nie do końca wierzy w wyniki tego badania, mimo że wzięło w nim udział, i to z własnej inicjatywy, ponad 89 tys. osób. Odpowiadały one na pytania kwestionariusza udostępnionego w Internecie przez organizatorów.

To brzmi nieprawdziwie. Koleżanki i koledzy mówią, że tam musieli się wypowiadać jacyś konserwatyści albo nieudacznicy - powiedziała 21-letnia Michelle, studentka kursów zarządzania w Pekinie. W naszej kategorii wiekowej nie ma aż tylu niespełnionych w seksie. Wystarczy kogokolwiek zapytać. To dziś żaden temat tabu - dodała.

Michelle uważa, że współczesna młodzież chińska nie jest tak uboga i zestresowana jak dawniej, aby nie przywiązywać wagi do przyjemności, jaką daje seks.

Historycznie bowiem, jak podkreśla naukowiec Li Feng z szanghajskiego uniwersytetu Fudan, "borykające się z przeciwnościami losu chińskie społeczeństwo nie traktowało życia płciowego jako źródła radości oraz liczącego się kryterium szczęścia w życiu".

Przyjaciółce Michelle, studiującej prawo w stolicy Chin Nathalie, nie bardzo wiarygodne wydaje się i to, że 51% Chińczyków rzekomo nie używa podczas stosunku zabezpieczeń. Musieli się tu wypowiadać ludzie starsi, bo wśród moich rówieśników mało kto odważyłby się dziś na takie ryzyko - oceniła.

Tymczasem chińskich seksuologów nie dziwią te dane. Przypominają oni, że w kraju kuleje edukacja seksualna. Dlatego w tak szybkim tempie rośnie liczba chorych na AIDS (o 40% co roku) i zarażeń chorobami wenerycznymi, tak dużo jest niechcianych ciąż. Na dodatek wielu ankietowanych Chińczyków nie widzi potrzeby forsowania takiej edukacji. Podobnie lekceważąco odnoszą się do tego przedmiotu szkoły średnie, gdzie oświata seksualna powinna być obowiązkowa.

Wiele wskazuje na to, że i to się zmieni, gdyż kwestie seksu, niegdyś uchodzące za wstydliwe, są już szeroko dyskutowane, również przy stole w domu. Coraz większa otwartość w tej materii nosi znamiona "rewolucji seksualnej". Tak to widzi Li Yinhe, pierwsza chińska socjolożka badająca problematykę seksu. Na potwierdzenie swej tezy zwraca uwagę, że w Chinach nie są już rzadkością stosunki przedmałżeńskie, "skoki w bok", życie w konkubinacie, aborcje.

Nathalie zgadza się z Li Yinhe, dorzucając jeszcze, że coraz więcej koleżanek-nastolatek zachodzi w ciążę, często w wieku poniżej 18 lat. Coraz częściej też kobiety zmieniają partnerów. W jej opinii jeśli tak "dalej pójdzie, to niebawem Chiny dogonią świat, gdzie na osobę średnio przypada dziewięciu partnerów, podczas gdy w Chinach - na razie trzech". Pani Li twierdzi, że proporcje wyrównają się za niespełna 20 lat.

Henryk Suchar

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)