Chilijscy górnicy oskarżają prawników. Na filmie z Hollywood zarobią niewiele
Pięć lat temu o 33 chilijskich górnikach, którzy przeżyli katastrofę w kopalni, mówił cały świat, teraz ich historia znów będzie na ustach wszystkich dzięki Hollywood. Nie wszyscy górnicy są jednak zadowoleni. 9 z nich pozwało prawników za to, że dostali za mało pieniędzy z wielkiej produkcji "The 33" z udziałem Antonio Banderasa i Juliette Binoche - informuje "The Guardian".
03.11.2015 | aktual.: 04.11.2015 08:05
Spędzili 69 dni uwięzieni pod ziemią, byli bohaterami, ale teraz tracą cierpliwość. Wielu z nich skarży się na problemy ze zdrowiem, także psychicznym, inni narzekają, że nie mają pracy. Oskarżają prawników o to, że ich udziały w zyskach z książek, seriali i filmu, którego premiera w USA jest planowana na koniec miesiąca, są zdecydowanie niewystarczające (niektórzy z górników zostali konsultantami scenarzystów).
Początkowa umowa mężczyzn dotycząca tego, że nie będą zarabiać na swojej historii, szybko okazała się nieaktualna. W grupie doszło do niesnasek, ostrze krytyki zostało skierowane przeciwko prawnikom firmy stworzonej przez 33 górników, Remberto Rodrigo Valdésowi and Fernando Garcii. - Podpisane kontrakty różnią się od tego, co zapowiadali prawnicy. Ze 150 mln dolarów zapłaconych naszej firmie, my dostaliśmy tylko 17 proc. - mówił Luis Urzua w sali sądowej.
Pięć lat temu Urzua jako ostatni został wydobyty na powierzchnię w specjalnej kapsule ratowniczej Feniks 2. Całą podróż na powierzchnię górnicy odbywali z zamkniętymi oczami, a zaraz po opuszczeniu kapsuły zakładali specjalne okulary przeciwsłoneczne, chroniące przed uszkodzeniem wzroku odzwyczajonego od światła.
- Dla nich to było jak doświadczenie wojenne. Teraz czują się upokorzeni - mówi zdobywca Pulitzera, Hector Tobar, którego historie wykorzystano w filmie. Prapremiera "The 33" odbyła się w sierpniu w Chile.
Katastrofa górnicza, wywołana tąpnięciem, miała miejsce 5 sierpnia 2010 roku w kopalni miedzi i złota San José, położonej nieopodal Copiapó, na pustyni Atacama, 830 km na północ od Santiago, stolicy Chile.