Chciał umyć ręce w stawie. Mało ich nie stracił przez aligatora
Mieszkaniec Florydy, który chciał tylko opłukać dłonie w pobliskim zbiorniku wodnym, został zaatakowany przez zaczajonego przy brzegu aligatora. Do zdarzenia doszło na wyspie Sanibel na południu stanu. Zaatakowanemu mężczyźnie cudem udało się uwolnić i samodzielnie wezwać pomoc.
Mężczyzna, którego niespodziewanie zaatakował w czwartek aligator, gdy tylko chciał opłukać dłonie w stawie, zdołał się wyrwać z zaciśniętych szczęk zwierzęcia. Zachował zimną krew i sam zadzwonił pod numer 911.
Zanim jednak zjawiły się służby medyczne, z pierwszymi czynnościami ratunkowymi pospieszyli przypadkowi przechodnie. Założyli poszkodowanemu opaskę uciskową, która uchroniła go przed wykrwawieniem się.
Chciał umyć ręce w stawie. Mało ich nie stracił przez aligatora
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Halo Polacy". To, co myślimy o Australii to mit? Polka szczerze o codzienności w tym kraju
Jak donosi portal 9new.com, władze miasta Sanibel poinformowały, że mężczyzna, który przeżył spotkanie oko w oko z aligatorem, doznał poważnych obrażeń prawego przedramienia. - To duży facet. Stracił dużo krwi, ale nic mu nie jest - powiedział Fox4 Tim Barrett, szef oddziału straży pożarnej Sanibel.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Mężczyzna trafił do szpitala. Jego kończynie nic nie zagraża, mimo że nieco nadwyrężyły ją zęby aligatora. Miejskie służby zdecydowały się na przeprowadzenie akcji odłowienia agresywnego zwierzęcia.
Amerykańskie aligatory mogą dorastać do 4,6 m długości i ważyć do 450 kg. Ataki na ludzi z ich strony są dość rzadkie, a aligatory są zazwyczaj mniej agresywne niż ich większy kuzyn, krokodyl. Aligatory są powszechne na Florydzie, dlatego Tim Barrett ostrzega, każdy musi pamiętać o ostrożności, zbliżając się do zbiornika wodnego, a nawet przydomowego basenu.