"Chcemy dziękować za dar Jana Pawła II"
Przychodzimy jako żywy Kościół w Polsce na ten plac przed Świątynią Opatrzności Bożej, aby podziękować Bogu za kolejny dar, przekraczający nasze oczekiwania, za ogłoszonego błogosławionym Jana Pawła II - powiedział abp Józef Michalik.
05.06.2011 | aktual.: 05.06.2011 14:05
- 30 lat temu, w uroczystość Wniebowstąpienia, 28 maja 1981 r., umierał w Warszawie wielki Prymas Tysiąclecia. Jesteśmy tu dziś, aby podziękować za tego niezwykłego duchowego przewodnika narodu i nauczyciela Kościoła - mówił w homilii przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Michalik podczas ogólnonarodowej mszy św. dziękczynnej za beatyfikację Jana Pawła II, odprawionej w niedzielę - w IV Dzień Dziękczynienia - przed Świątynią Opatrzności Bożej w Wilanowie. Nabożeństwu przewodniczy nuncjusz apostolski w Polsce abp Celestino Migliore.
- Czy naprawdę zdajemy sobie sprawę z tego, kim byli ci wybitni pasterze dla Kościoła, kim powinni pozostać dla nas? - pytał w homilii hierarcha.
- Powiedzmy szczerze: kardynała Karola Wojtyłę odkryło dopiero Konklawe, kiedy wybrano go na najwyższy urząd następcy św. Piotra. Był do tej funkcji doskonale przygotowany jako następca św. Stanisława, biskupa zabitego przez króla. Ale wielkość kardynała Wojtyły może szczególnie ujawniła się w tym, że tak doskonale współbrzmiał z kardynałem Wyszyńskim w służbie Kościołowi w Polsce - podkreślił abp Michalik.
Dodał, że Wojtyła miał prawo mieć lepsze projekty rozwiązań, miał tytuły, by zaistnieć w prasie i w telewizji, aby ujawnić swą intelektualną głębię i błyskotliwość, usłużyć stęsknionym nowości posoborowym teologom, przygotować uznanie opinii publicznej na okoliczność następstwa po starzejącym się prymasie. - Nic z tych rzeczy. Nawet cienia chwały własnej, choć miał prawo mieć krytyczne spojrzenie na konkretne programy duszpasterskie, czy na podejmowane na Miodowej decyzje. Kard. Wojtyła znał swoją godność, za bardzo kochał Kościół i był za wielki, żeby publicznie zwłaszcza krytykować kard. Wyszyńskiego - mówił do licznie zgromadzonych wiernych abp Michalik.
Hierarcha podkreślił jednocześnie, że kard. Wojtyła rozumiał, szanował i cenił kard. Wyszyńskiego, kochał go jak ojca. I dawał temu niejednokrotnie wyraz. Chociażby przez fakt, że corocznie przerywał wakacje, aby udać się na przypadające w tym czasie imieniny kard. Stefana. A odnajdywał go w Studzienicznej, w Fiszorze czy Choszczówce.
Jan Paweł II i prymas kard. Stefan Wyszyński byli wielkimi nauczycielami Kościoła i narodu - podkreślił abp Józef Michalik podczas mszy św. dziękczynnej za beatyfikację papieża-Polaka, odprawionej w niedzielę przed Świątynią Opatrzności Bożej w Wilanowie.
- Jan Paweł II i kard. Wyszyński mają nam jeszcze i dziś parę spraw do przekazania. Po pierwsze, że Kościół jest i ma być ojcem dla wszystkich bez utożsamiania się z jakąkolwiek grupą, partią czy orientacją. Jego misją jest przekaz wiary we współczesnej rzeczywistości, którą trzeba przenikać ewangelią i przykładać jednakową miarę do wszystkiego i wszystkich. Urząd pasterski to wskazywanie dróg, ale i ocena rzeczywistości, przestrzeganie i upominanie - mówił abp Michalik.
Hierarcha podkreślił, że Kościół z niepokojem patrzy na "chorobliwe podziały wśród różnych orientacji". - Są one tak dalekie i niepokojące, że znieważa się najwyższe autorytety, że doszło do morderstwa politycznego niewinnego człowieka, ale z drugiej strony także źle jest, jeśli brak woli pojednania i nawet obecność w Kościele bywa kwalifikowana partyjnie czy politycznie. Niedopuszczalne jest deptanie bohaterów historii i upolitycznianie świętych symboli, choćby krzyża, bo to jest symbol święty i nie wolno się nim posługiwać do uzyskania przewagi nad drugą stroną. Różnica zdań jest dopuszczalna, nienawiść, wrogość - nigdy! - przestrzegał abp Michalik.
Zdaniem hierarchy, najbardziej niepokojący podział w narodzie nie idzie przez przynależność do tej lub innej partii, bo to jest sprawa wyboru dróg życia społecznego, ale niebezpieczny jest podział w wizji narodu, w tym jak rozumiemy społeczność żyjącą między Odrą i Bugiem, jakie cele chcemy sobie wyznaczyć. - Prawdziwie niebezpieczny jest podział w spojrzeniu na rolę rodziny, moralność społeczną, rolę religii, wychowania, hierarchii wartości. Dlatego osłabieniem rodziny, krzywdą dla dziecka i poniżeniem kobiety byłaby ustawa o związkach partnerskich - podkreślił abp Michalik.
Dodał, że trwa dziś wyraźna kulturowa tendencja do zawstydzania Kościoła, by zneutralizować jego rolę społeczną, a nawet ograniczyć jego obecność w życiu publicznym. - Żywy Kościół, czyli my wszyscy ochrzczeni, musimy mieć odwagę brać odpowiedzialność za własne winy, błędy i grzechy, czyli nawracać się nieustannie, ale z prawdziwych, a nie przypisywanych słabości i win. Domagając się uczciwości od innych, sami musimy być uczciwi. Jednak nawet własna słabość nie może nam zamykać oczu ani ust na zło i grzechy, które obserwujemy wokół nas - mówił abp Michalik.
Zaznaczył też, że odpowiedzialność świeckich za wiarę i za świadectwo wierze dawane we wszystkich okolicznościach życia jest dziś niezwykle ważne. - Trzeba naprawdę pamiętać, że ani chrześcijaninem, ani człowiekiem sumienia nie przestaje się być przekraczając próg biura, urzędu, parlamentu czy ministerstwa - zaznaczył abp Michalik.
I dodał: - A jak dzisiaj wygląda troska o Polskę, o kulturę naszego narodu, czy ubogacamy tę kulturę troską o rodzinę, o poczęte życie, o spokojny dialog z człowiekiem innych przekonań i ugrupowaniem przedstawiającym inne niż moje interesy? Jak wygląda mój codzienny język, którym posługuję się w zdenerwowaniu czy napięciu? Zbliżamy się i pogłębiamy kulturę ewangelii czy ją spłycamy? To naprawdę ważne pytania.
Na zakończenie abp Michalik powiedział, że "trzeba chyba postawić pytanie: co zostało z posługi tych dwóch wielkich pasterzy Kościoła w Polsce i na świecie? Jaka jest kondycja chrześcijaństwa dziś?"