Chce sprowadzić prochy polskich ofiar Mauthausen-Gusen
O inwentaryzację i sprowadzenie do kraju urn z prochami części polskich ofiar Mauthausen-Gusen apeluje do Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa wnuk jednego z więźniów. W ocenie Rady identyfikacja szczątków może być niemożliwa z uwagi na ich słabe oznakowanie.
10.08.2011 | aktual.: 10.08.2011 09:46
- O kilkuset urnach z prochami więźniów obozu Mauthausen-Gusen, w tym prawdopodobnie także Polaków, znajdujących się w podziemnej krypcie na terenie cmentarza w Steyr, wiadomo było od dawna. Są to szczątki ofiar z pierwszego okresu wojny, które władze obozu planowały przesłać rodzinom, czego jednak nie uczyniono. Wcześniej nie dokonywano tam prac badawczych, ale w ostatnim czasie grupa austriackich działaczy pod auspicjami władz miejscowych weszła do krypty. Dotarli także do listy pochowanych tam ofiar, wśród których znalazły się nazwiska brzmiące zarówno polsko, jak i austriacko czy nawet hiszpańsko, więc jest to prawdopodobnie mogiła zbiorowa ofiar Mauthausen z różnych krajów. Niestety na samych urnach nie wszędzie znajdują się nazwiska, co utrudnia ich zidentyfikowanie - opowiadał naczelnik wydziału zagranicznego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, Maciej Dancewicz.
Wnuk jednego z więźniów obozu Mirosław Polak poinformował, że zwrócił się do Rady o inwentaryzację i identyfikację szczątków znajdujących się w urnach, sprowadzenie prochów polskich więźniów do kraju i godny pochówek w ojczyźnie.
- Ważne także by dotrzeć do rodzin ofiar i umożliwić im zadysponowanie urnami zgodnie z ich wolą. Być może pojawi się również potrzeba opracowania i wybudowania w kraju godnego memoriału dla złożenia prochów pomordowanych w Mauthausen-Gusen Polaków. Przekazano mi informację, że Rada planuje właściwie upamiętnić to miejsce, natomiast nie zamierza obecnie sprowadzać urn z prochami do Polski, motywując to faktem, że takie wnioski nie zostały złożone przez rodziny. Ale jeśli się uda dotrzeć do rodzin, mogłoby być możliwe podjęcie takich działań - powiedział Polak.
Odnosząc się do tych słów przedstawiciel Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa przypomniał, że na cmentarzu w Steyr już w 1975 roku powstała tablica poświęcona polskim ofiarom obozu i potwierdził plany budowy nowego upamiętnienia. - Wydaje nam się, że lepiej, by szczątki pozostały na tym miejscu pamięci znajdującym się pod stałą opieką władz austriackich i przypominającym o tragedii, która dotknęła tam Polaków. Mieliśmy wnioski od rodzin o sprowadzenie szczątków ich bliskich, jednak po sprawdzeniu okazało się, że ich najbliższych nie ma na liście ofiar, których prochy znajdują się w urnach. Obecnie nie posiadamy oficjalnego wniosku o sprowadzenie prochów, od rodziny którejś z ofiar znajdujących się na liście. Jesteśmy w kontakcie z członkami warszawskiego Klubu Byłych Więźniów Politycznych Obozu Koncentracyjnego Mauthausen-Gusen i spotkaliśmy się z głosami sprzeciwiającymi się przenoszeniu szczątków - zaznaczył Dancewicz.
Według historyków, przez obozy systemu Mauthausen-Gusen podczas pięciu lat ich funkcjonowania przeszło ponad 50 tys. Polaków, z czego mniej niż połowa przeżyła. Pierwsi polscy więźniowie budowali jeden z największych podobozów w kompleksie Mauthausen w 1940 roku, także w późniejszym okresie Polacy stanowili jedną z największych grup narodowościowych wśród więźniów.