PolskaChcą odszkodowania za zsyłkę na Sybir

Chcą odszkodowania za zsyłkę na Sybir

Przed opolskim sądem okręgowym
rozpoczął się proces, w którym żona i córka nieżyjącego więźnia sowieckiego łagru domagają się unieważnienia wyroku
trybunału wojskowego NKWD skazującego Stanisława S. na zesłanie.
Domagają się też odszkodowania i zadośćuczynienia.

Chcą odszkodowania za zsyłkę na Sybir
Źródło zdjęć: © PAP

94-letnia żona zesłańca oraz jej córka Anna (działająca także w imieniu brata i nieżyjącej już siostry) - domagają się 200 tys. zł odszkodowania i 100 tys. zadośćuczynienia z tytułu poniesionych strat materialnych, moralnych, oraz poniewierki, jaką przeszła rodzina Stanisława S.

Wyrok 10 lat zesłania zapadł w 1944 roku, ale wnoszący pozew dopiero niedawno uzyskali orzeczenie sądowe władz Białorusi, które było podstawą do złożenia wniosku w sądzie.

Stanisław S. był żołnierzem AK, w powiecie Żołądek, woj. Baranowicze (teren dzisiejszej Białorusi). Został aresztowany we wrześniu 1944 za działalność w AK.

Przez miesiąc trzymano go w areszcie i torturowano - wybito mu kilka zębów, zerwano paznokcie z palców u rąk, połamano żebra. Godzinami musiał stać w lodowatej wodzie do kolan. W tym czasie żona - inwalidka poruszająca się o kulach, matka trojga dzieci, z których najmłodsze miało rok - była nękana ciągłymi rewizjami.

Po miesiącu Stanisław S. został przewieziony do Grodna, i tam przez trybunał wojskowy NKWD skazany na 10 lat pozbawienia wolności i 5 lat pozbawienia praw oraz konfiskatę mienia osobistego.

Został zesłany do miejscowości Inta, gdzie pracował przy wyrębie tajgi i budowie kolei. Został zwolniony w 1954 roku, ale otrzymał zakaz opuszczania Inty. Dopiero w czerwcu 1956 roku, dzięki staraniom swojej siostry i pośrednictwu ambasady polskiej otrzymał zgodę na wyjazd do Polski. Zmarł w 1977.

"Po powrocie mąż był wrakiem człowieka, schorowanym i zastraszonym. Nie ma ceny by wynagrodzić cierpienie i poniewierkę, a dzieciom zwrócić dzieciństwo, ale niech odszkodowanie chociaż na starość ulży w ciężkim życiu" - napisała w pozwie żona zesłańca, Genowefa S.

94-letnia kobieta na czwartkowej rozprawie wniosła o przyznanie jej pełnomocnika. Ze względu na wiek i kłopoty ze słuchem sąd miał problemy z porozumieniem się z wnoszącą pozew. Kolejna rozprawa odbędzie się, gdy przyznany Genowefie S. adwokat zapozna się z dokumentacją sprawy.

Źródło artykułu:PAP
sądprocesnkwd
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)