Chamstwo w autobusie
Niepełnosprawną uczennicę oraz jej opiekunkę kontrolerzy wywieźli na obrzeża Opola. Nie pozwolili im wysiąść na przystanku, choć nie były gapowiczkami.
30.04.2004 | aktual.: 30.04.2004 08:05
Katarzyna Kotlińska ma 20 lat, za parę dni zdaje maturę w Technikum Ekonomicznym, a jej siostra Agnieszka (17 lat) uczęszcza do szkoły specjalnej na ul. Oleskiej w Opolu, urodziła się z zespołem Downa. Obie dziewczyny dojeżdżają do Opola autobusem MZK linii nr 10. W środę, jak zwykle, wyruszyły o 7.09 z Czarnowąs.
- Gdy podszedł do nas kontroler, pokazałyśmy mu legitymację Agnieszki poświadczającą niepełnosprawność - opowiada Kasia Kotlińska. - Uprawnia ona opiekuna do bezpłatnego przejazdu. A on na to, że mam mu pokazać zaświadczenie ze szkoły Agnieszki, że to właśnie ja jestem opiekunem i że tylko ja mam prawo z nią jeździć.
Dołączył do niego kolega, obaj krzyczeli na dziewczynę, że jedzie na gapę. Maturzystka tłumaczyła im grzecznie, że nie mają racji. - Oni do mnie: nie odzywaj się, gówniaro - opowiada maturzystka. - Gdy dojechaliśmy do naszego przystanku na ulicy Sienkiewicza, skąd Aga ma blisko do szkoły, nie pozwolili nam wysiąść. Prosiłam, żeby dali mi mandat i wypuścili, a oni na to, że musimy zostać w autobusie.
Nie mogli na to patrzeć inni pasażerowie i zadzwonili do naszej redakcji. - Chamstwo, brak kultury, skrajna bezczelność - opowiadali o zachowaniu kontrolerów.
Uwięzione w autobusie dziewczyny musiały przejechać przez całe Opole. Wysadzono je dopiero na pętli autobusowej przy ul. Częstochowskiej, tuż obok torów kolejowych! W czasie przymusowej podróży Kasia dzwoniła z komórki do swojej mamy.
- To był mój pierwszy dzień w nowej pracy - opowiada Bożena Kotlińska. - Tyle co zaczęłam i nagle dzwoni Kaśka, i mówi, że zostały zatrzymane w autobusie. Byłam w szoku. Zwolniłam się z pracy, wsiadłam w taksówkę.
Na pętli czekali już w samochodzie osobowym panowie z nadzoru ruchu drogowego MZK. Gdy dojechała "dziesiątka", zabrali panie Kotlińskie swoim peugeotem do siedziby MZK, by wyjaśnić sprawę.
Okazało się, że nie ma co wyjaśniać. W regulaminie wiszącym na ścianie stało jak byk: opiekun osoby niepełnosprawnej podróżuje bez biletu i nie potrzebuje żadnych zaświadczeń. Nikt nie zaproponował im nawet odwiezienia do centrum miasta, choć dziewczyny powinny być od godziny na lekcjach, a pani Bożena w pracy. Najbliższy autobus odjeżdżał za godzinę.
Nazwiska sprawców całego zajścia są chronione, znane są tylko numery kontrolerów K-35 i K-20. Ich szef Adam Machajski poinformował nas, że mają 20 i 21 lat, pracują od dwóch miesięcy, a teraz zostaną zwolnieni.
Ewa Kosowska-Korniak
KRÓTKOTRWAŁE POZBAWIENIE WOLNOŚCI
- Roman Wawrzynek, Prokuratura Okręgowa w Opolu:
- Nie potrafię zrozumieć, jaki był cel tego zatrzymania? Jeśli dziewczyny miały przy sobie dokumenty i można było ustalić ich tożsamość, to nie było potrzeby zatrzymywania ich w autobusie, zwłaszcza, że jedna z nich była pełnoletnia. Jeśli odebrały to jako krótkotrwałe, bezpodstawne pozbawienie wolności, a mogły to tak odebrać, powinny złożyć w prokuraturze skargę na kontrolerów.