Cały naród dla Putina

Listę Jednej Rosji otwierał prezydent – a jej wiktoria otwiera mu drogę do trzeciej kadencji. Jeśli zechce

06.12.2007 08:00

Reporterzy „Nowej Gaziety” – tej, w której pracowała zamordowana rok temu dziennikarka Anna Politkowska – głosowali w niedzielę po dwa razy. Nie, żeby zapałali podwójną miłością do Jednej Rosji. Udowodnili po prostu, że nie ma z tym problemu. Pierwszy głos oddali, podając się za sportowców, którzy przyjechali z Jarosławia na zawody i nie zdążyli się zarejestrować. A bardzo chcieliby poprzeć „ukochaną partię, która tyle zrobiła dla sportu”. Komisja zrobiła dla nich „wyjątek”. Drugi raz oddali głosy we własnych komisjach. I spokojnie mogli to zrobić po raz trzeci, w komisji dla bezdomnych. Nic dziwnego, że partia rządząca triumfowała. Czy to znaczy, że wybory do Dumy były niczemu niesłużącą farsą? Bynajmniej – raczej krokiem w procesie umacniania władzy. Miały do spełnienia trzy cele, dla których warto było przymknąć oko na naruszenia ordynacji. Pierwszy to sondaż poparcia dla Putina. On sam wystartował na liście Jednej Rosji, mimo że konstytucja nie pozwala łączyć funkcji posła i prezydenta. Kampania
zmieniła się w jego apologię, a plakaty wyborcze, zamiast opiewać Jedną Rosję, wychwalały jego. I z sukcesem – poparcie dla „ojca narodu” okazało się większe niż dla jego administracji. Jedna Rosja zebrała w imieniu wodza nie 40 (ile dają jej niezależne sondaże), ale 64 procent.

Drugi cel to zdobycie większości konstytucyjnej w Dumie. Ta jest potrzebna na wypadek, gdyby Putin zechciał zostać prezydentem na trzecią kadencję. Prawo przewiduje urzędowanie tylko przez dwie, w przypadku Putina do marca przyszłego roku. Do Dumy jednak weszły teraz cztery partie popierające Kreml. Jedna Rosja to „centroprawica”, „lewicą” jest stworzona z inicjatywy Putina rok temu Sprawiedliwa Rosja (33 procent), są jeszcze komuniści (11,5) i populiści Żyrinowskiego (8,4). Tworzy to złudzenie pluralizmu, ale wszyscy głosują, jak chce prezydent. Antykremlowskie Jabłoko i Sojusz Prawych Sił nie przekroczyły siedmioprocentowego progu.

Wreszcie trzeci cel. Sprawdzian gotowości machiny wyborczej przed 2008 rokiem. Jeśli Putin, jak zapowiada, wystawi do wyborów prezydenckich następcę, chce być pewny wygranej. Weekendowe wyniki pokazały, że może spać spokojnie.
JOA

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)