Były współpracownik SB odszedł z "Gazety Wyborczej"
Lesław Maleszka, b. tajny współpracownik SB
o pseudonimie "Ketman", odszedł z "Gazety Wyborczej". O odejściu
Maleszki - na jego własne życzenie - poinformowali w
specjalnym oświadczeniu redaktorzy naczelni dziennika.
20.06.2008 | aktual.: 20.06.2008 20:23
"Gdy Lesław Maleszka postanowił wystąpić o rozwiązanie stosunku pracy, zaakceptowaliśmy to" - napisali. W oświadczeniu kierownictwo "Wyborczej" przypomina też, że gdy w 2001 roku ujawniono "szokującą przeszłość Maleszki jako agenta SB" zdecydowali, że nie może więcej publikować na łamach dziennika. Zgodzili się jednak, by wykonywał pewne prace redakcyjne poza siedzibą "GW". Tamtą decyzję redaktorzy dziennika tłumaczą wyłącznie względami humanitarnymi i socjalnymi.
Latem 2001 roku "Tygodnik Powszechny" opublikował fragmenty pracy magisterskiej o rozpracowywaniu przez SB środowiska SKS (Studenckiego Komitetu Solidarności) w Krakowie, pisanej na uczelni peerelowskiego MSW przez oficera SB. W tekście jako źródło informacji wymieniano tajnego współpracownika SB o pseudonimie "Ketman". Postać o tym kryptonimie pojawia się też m.in. w materiałach, związanych z inwigilacją przez SB tragicznie zmarłego - prawdopodobnie pobitego na śmierć przez ludzi SB - krakowskiego opozycjonisty Stanisława Pyjasa.
Na podstawie zawartych w pracy magisterskiej szczegółów dawni działacze SKS skojarzyli tę postać z Maleszką. Zapytałem go wprost; przyznał mi się, że Ketman" to on - mówił wtedy jeden z b. opozycjonistów, dziennikarz i publicysta, b. prezes zarządu Telewizji Polskiej Bronisław Wildstein.
Pracujący wtedy jako dziennikarz w "Gazecie Wyborczej" Maleszka przyznał w oświadczeniu, że był agentem SB i poprosił o wybaczenie wszystkich, którym wyrządził krzywdę.
"Leszek Maleszka stracił w naszych oczach wiarygodność i szacunek. Jego nazwisko musi na długie lata zniknąć z łamów 'Gazety'" - napisało wtedy kierownictwo dziennika.