Były prokurator z Wrocławia oskarżony o korupcję
Sześć zarzutów związanych z korupcją i
ujawnianiem informacji o śledztwach usłyszał w nocy emerytowany prokurator wrocławskiej prokuratury okręgowej
Tadeusz M., po czym został aresztowany - poinformował prok. Tomasz
Tadla z prowadzącej śledztwo w tej sprawie katowickiej prokuratury.
Przedstawione Tadeuszowi M. zarzuty dotyczą m.in. powoływania się przez niego na wpływy w zamian za korzyści finansowe i obietnice korzystnego załatwiania spraw w ramach postępowań toczących się we wrocławskiej prokuraturze, obejmują również ujawnianie tajemnicy służbowej- powiedział Tadla.
Jak wyjaśnił, w toku śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Okręgową w Katowicach okazało się, że długoletni śledczy wrocławskiej prokuratury wielokrotnie kontaktował się z osobami wywodzącymi się m.in. z kręgów przestępczych i biznesowych, oferując im informacje o związanych z nimi postępowaniach lub też korzystne dla nich zmiany w biegu spraw.
Za swoje usługi Tadeusz M. przyjmował pieniądze, przedmioty oraz usługi. Prokuratura udowodniła m.in., że w latach 2000-2002 przyjął ok. 130 tys. zł, dwa telefony komórkowe o wartości ok. 2 tys. zł, usługę remontową w swoim mieszkaniu o wartości ok. 5 tys. zł. Przyjmował również np. partie odzieży z Turcji czy złote łańcuszki.
W kilku przypadkach katowickim śledczym udało się potwierdzić konkretne przypadki korupcji, jednak bez oszacowania osiągniętej przez prokuratora korzyści. Wiadomo, że Tadeusz M. również sam korumpował - m.in. biegłego psychiatrę, by wydał orzeczenie lekarskie korzystne dla podejrzanego, z którym się kontaktował.
Według przekazanych przez Tadlę informacji, emerytowany wrocławski prokurator pomógł też np. w odzyskaniu odebranego przez policję prawa jazdy, a także ingerował w sprawy toczące się przed sądem cywilnym. Za przestępstwa, których dotyczą postawione już prokuratorowi zarzuty, grozi kara do 10 lat więzienia.
Wrocławska prokuratura zawiesiła w czynnościach służbowych Tadeusza M. w marcu 2004 r. - jak wówczas wskazywali jej przedstawiciele, za "nieetyczne zachowanie". Jego sprawą zajęła się wówczas katowicka prokuratura okręgowa w ramach zleconego przez Prokuraturę Krajową śledztwa dotyczącego korupcji.
Wniosek o uchylenie immunitetu Tadeusza M. katowiccy śledczy skierowali do sądu dyscyplinarnego w lipcu 2005 r. Już wtedy zamierzali postawić mu zarzuty, nie było to jednak możliwe, dopóki chronił go immunitet. Według Tadli, na fakt, że procedura uchylenia jego immunitetu trwała ponad dwa lata, "wpłynęła postawa byłego prokuratora".
Tadeusza M. zatrzymano we Wrocławiu we wtorek rano, skąd trafił do katowickiej prokuratury. Po zakończeniu przesłuchań, w środę rano przewieziono go do Warszawy. Tam stanął przed sądem dyscyplinarnym, który zgodził się na dalsze postępowanie wobec niego. Po powrocie do Katowic, po południu śledczy wnioskowali do sądu rejonowego o areszt tymczasowy, na co sąd zgodził się krótko przed północą.
Tadla podkreślił, że ze względu na dobro śledztwa nie może ujawnić jakiegokolwiek szerszego tła sprawy, w ramach której aresztowano byłego wrocławskiego prokuratora. Nie chciał m.in. odpowiedzieć na pytania czy możliwe są dalsze zatrzymania, a także czy zarzuty przeciw Tadeuszowi M. mogą w przyszłości zostać rozszerzone.
Prokurator Tadeusz M. w czasie stanu wojennego oskarżał m.in. opozycjonistów. Później był m.in. zastępcą szefa wydziału do zwalczania przestępczości zorganizowanej, prowadził śledztwa dotyczące wyłudzeń kredytów przez Towarzystwo Salezjańskie, komputeryzacji urzędu miejskiego w Wałbrzychu i wynajęcia brytyjskiej firmie Zamku Książ. Pod koniec kariery trafił do wydziału odwoławczego.