Były prezydent zostanie skazany na karę śmierci?
Oskarżenie w procesie byłego prezydenta Egiptu Hosniego Mubaraka
zażądało kary śmierci dla byłego dyktatora, a także sześciu dowódców służb
bezpieczeństwa i szefa MSW, Habiba el-Adlego. Odpowiadali oni za współudział w zabójstwie
demonstrantów.
Prokurator zażądał dla oskarżonych w tym samym procesie o korupcję dwóch synów obalonego dyktatora, Gamala i Alai, maksymalnej kary, jaką zagrożone jest to przestępstwo, czyli 15 lat więzienia. Wcześniej agencja Reutera informowała, że prokuratura wystąpiła o karę śmierci także dla dwóch synów obalonego dyktatora.
- Każdy sprawiedliwy sąd musi zażądać kary śmierci dla tych oskarżonych - oświadczył w kairskim sądzie członek zespołu prokuratorskiego Mustafa Chater. Proces został odroczony do poniedziałku, 9 stycznia.
Czwartek był ostatnim dniem wystąpień oskarżycieli. Główny prokurator Mustafa Suleiman przekonywał w sądzie, że dyktator, obalony w wyniku protestów z początku 2011 roku, jest "prawnie i politycznie" odpowiedzialny za zabójstwo demonstrantów.
Suleiman podkreślił, że Mubarak nie zrobił nic, aby powstrzymać zabójstwa protestujących. Zaznaczył, że były szef państwa musiał być świadomy - na postawie spotkań ze współpracownikami czy doniesień służb bezpieczeństwa - że w czasie antyprezydenckich wystąpień giną ludzie.
Suleiman wskazał też, że były szef MSW, współoskarżony w procesie Mubaraka, Habib el-Adli zezwolił na użycie ostrej amunicji.
- Mubarak nigdy, jako najwyższy urzędnik państwowy, nie może twierdzić, że nie wie, co się dzieje. Jest odpowiedzialny za to, co się stało, i musi ponieść odpowiedzialność prawną i polityczną - argumentował oskarżyciel.
83-letni Mubarak odpowiada za współudział w zabójstwie ponad 800 demonstrantów i korupcję, a jego synowie, Alaa i Gamal, są oskarżeni tylko o korupcję. W wyniku fali protestów społecznych w Egipcie Mubarak ustąpił ze stanowiska 11 lutego 2011 roku. Według oficjalnego bilansu w ciągu 18 dni bezprecedensowych protestów zginęło w Egipcie 846 osób.
Proces rozpoczął się 3 sierpnia ubiegłego roku, ale pod koniec października został odroczony z powodów proceduralnych, gdy rodziny ofiar domagały się zmiany trzyosob