Były premier zatrzymany przez policję
Policja wyciągnęła byłego socjalistycznego premiera Węgier Ferenca Gyurcsanya z tłumu około 100 osób demonstrujących przed parlamentem w Budapeszcie i na krótko zatrzymała polityka.
Uczestnicy protestu trzymali w rękach zdjęcia posłów rządzącej prawicowej koalicji Fidesz-KDNP i transparent z napisem: "Nie zdradzicie demokracji, prawda?".
- Funkcjonariusze policji wyprowadzili z tłumu siłą także kilkunastu posłów opozycyjnej partii liberalnej, Polityka Może Być Inna (LMP) - poinformował rzecznik tego ugrupowania. Posłowie, którzy brali udział w proteście, zostali zatrzymani po tym, gdy zrzekli się immunitetu. Partia LMP liczy 15 deputowanych w 386-osobowym węgierskim parlamencie.
Gyurcsany jest obecnie niezależnym deputowanym i przewodniczącym nowej partii pod nazwą Koalicja Demokratyczna (DK).
Przed akcją policji część zwolenników opozycji przykuła się łańcuchami do wejścia na parking przed parlamentem, aby uniemożliwić posłom dotarcie na salę obrad. Aby zatrzymać protestujących funkcjonariusze musieli użyć specjalnych nożyc do cięcia metalu.
W piątek w parlamencie Węgier, zdominowanym przez deputowanych rządzącej koalicji, odbywają się głosowania nad 14 ustawami, w tym projektem nowej ordynacji wyborczej, ustawy zwiększającej wpływ rządu na działalność banku centralnego (MNB), a także ustawy o stabilizacji finansowej. Zarówno plany reformy banku centralnego, ograniczającej jego niezależność, zaproponowane przez rząd Viktora Orbana, jak i ustawa o stabilizacji finansowej spotkały się ze sprzeciwem Unii Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Na znak protestu misja obydwu tych instytucji skróciła nawet swój ostatni pobyt w Budapeszcie.
Komisja Europejska poinformowała w piątek, że otrzymała od węgierskich władz odpowiedź na swe zastrzeżenia co do nowych ustaw i przeprowadza jej analizę. - Biorąc pod uwagę znaczenie tych spraw odpowiedź wymaga głębokiej analizy, która obecnie jest prowadzona. Komisja wkrótce zdecyduje co do podjęcia dalszych kroków - poinformował rzecznik KE Dennis Abbott.
Tymczasem opozycyjni socjaliści zwrócili się do parlamentu o odłożenie głosowania nad najbardziej spornymi ustawami. Przewodniczący Węgierskiej Partii Socjalistycznej Attila Mesterhazy, który też został zatrzymany podczas wiecu, zażądał zwołania nadzwyczajnego posiedzenia komisji ustawodawczej, mającej zająć się wycofaniem z porządku obrad ustawy o banku centralnym, ustawy stabilizacyjnej i poprawek do konstytucji dotyczących zwiększenia nadzoru rządu nad MNB.
- 23 grudnia, dzień przed Wigilią, partia Fidesz cementuje swoją władzę. Rząd wprowadzi nowe prawa, z których każde stanowi zagrożenie dla demokracji. 23 grudnia jest dniem narodzin reżimu Orbana - powiedziała na wiecu rzeczniczka LMP Anna Kovacs.
LMP zaapelowała też o zwołanie wielkiego wiecu na godzinę 16.
W listopadzie konserwatywny rząd Orbana zdecydował się zwrócić o pomoc do MFW, by uspokoić rynki finansowe, zapobiec dalszemu spadkowi kursu forinta i obniżyć trudną do udźwignięcia dla budżetu rentowność węgierskich obligacji. Ostatecznym ciosem było obniżenie wiarygodności Węgier przez agencje ratingowe.
Zdaniem analityków doprowadziła do tego polityka gospodarcza Orbana, obejmująca m.in. nadzwyczajne opodatkowanie banków, upaństwowienie istniejących od 1998 roku prywatnych funduszy emerytalnych czy wprowadzenie możliwości jednorazowej spłaty po stałym kursie kredytów zaciąganych przez osoby prywatne w obcych walutach.
Kraj już raz uniknął bankructwa w 2008 roku, dzięki kredytom w wysokości 20 mld euro od MFW, UE i Banku Światowego. Jednak Orban, kiedy doszedł do władzy w 2010 roku, oświadczył, że już nie potrzebuje pomocy, i odmówił wykorzystania ostatniej, szóstej transzy tych kredytów opiewającej na 6 mld euro.