PolskaByły poseł PiS prowadził po pijaku - sąd umorzył sprawę

Były poseł PiS prowadził po pijaku - sąd umorzył sprawę

Wydział Grodzki Sądu Rejonowego w Kielcach warunkowo umorzył w środę na rok postępowanie karne wobec małopolskiego posła Marka Ł. (dawniej PiS, zawieszony w członkostwie), oskarżonego o kierowanie samochodem pod wpływem alkoholu.

30.09.2009 | aktual.: 30.09.2009 15:24

Sąd orzekł wobec posła roczny zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych, na poczet którego zaliczył okres zatrzymania prawa jazdy od 25 marca. Marek Ł. musi też zapłacić 8 tys. zł na rzecz stowarzyszenia Nadzieja Rodzinie oraz koszty postępowania.

Sędzia Elżbieta Sajtyna powiedziała w uzasadnieniu wyroku, że wina oskarżonego nie budzi wątpliwości. Dodała, że poseł przyznał się do winy, ma bardzo dobrą opinię środowiska, zrzekł się immunitetu, wyraził skruchę i chciał ponieść odpowiedzialność - sam wnioskował o zastosowanie wobec niego zakazu prowadzenia samochodu.

Według sędzi oskarżony kierował samochodem na stosunkowo niewielkim odcinku, w godzinach, gdy na drodze nie było dużego ruchu, a stężenie alkoholu w jego organizmie miało tendencję spadkową.

Sajtyna dodała, że jeśli w ciągu roku próby i kolejnych sześciu miesięcy oskarżony wejdzie w konflikt z prawem, to postępowanie w tej sprawie zostanie podjęte i będzie się toczyło przed sądem.

Sąd wydał taki wyrok bez procesu, po zamkniętym dla mediów posiedzeniu. O warunkowe umorzenie postępowania wnioskowała obrona. Wyrok nie jest prawomocny.

Jeden z obrońców Marka Ł. Jan Zawadka wyraził zadowolenie z decyzji sądu. Podkreślił, że poseł pił alkohol poprzedniego dnia, a w dniu zdarzenia zlecił prowadzenie samochodu z Myślenic do Warszawy kierowcy. Jak wyjaśniał, kierowca ma kłopoty ze wzrokiem, dlatego po przejechaniu 600 km, w drodze powrotnej, poseł postanowił go zastąpić. Wsiadł za kierownicę nie sądząc, że jest jeszcze pod wpływem alkoholu. Mecenas dodał, że Marek Ł. musiał jechać do domu w związku z chorobą żony. Jego zdaniem poseł działał trochę w stanie "wyższej konieczności".

Zdziwienie decyzją sądu wyraził szef Prokuratury Rejonowej Kielce-Zachód Artur Feigel. Prokurator powiedział, że sąd bardzo rzadko wobec kierowców jadących po alkoholu stosuje warunkowe umorzenie postępowania; być może jest to nawet pierwszy taki przypadek w tym sądzie.

Feigel powiedział, że prokuratura była przeciwna umorzeniu postępowania. Prawdopodobnie zaskarży orzeczenie, ale decyzja w tej sprawie zapadnie dopiero po otrzymaniu z sądu pisemnego uzasadnienia.

Rzecznik Sądu Okręgowego w Kielcach Marcin Chałoński powiedział, że sąd faktycznie rzadko stosuje warunkowe umorzenie postępowania, ale - jak dodał - nie sądzi, aby był to pierwszy taki przypadek.

Policjanci zatrzymali posła do kontroli drogowej 25 marca koło Chęcin (Świętokrzyskie). Ł. nie zasłaniał się immunitetem. Kontrola wykazała, że był on pod wpływem alkoholu. Parlamentarzysta sam zrzekł się immunitetu. W przedstawionym mu zarzucie napisano, że miał w organizmie około 0,7 promila alkoholu.

Rzecznik Prokuratury Okręgowej Sławomir Mielniczuk powiedział, że poseł wyjaśnił w śledztwie, iż poprzedniego dnia pił alkohol i wsiadł za kierownicę nie mając świadomości, że nadal jest pod jego wpływem.

Rzecznik Klubu Parlamentarnego PiS Mariusz Błaszczak poinformował, że Ł. w marcu został zawieszony w członkostwie w klubie i w partii. - Bardzo nam przykro, ale osoba, która dopuściła się złamania prawa, nie może być członkiem naszego klubu, jak i partii - powiedział Błaszczak po tym, jak poseł został oskarżony. Dodał wówczas, że PiS podejmie decyzję w tej sprawie po wyroku sądu.

Prezes PiS Jarosław Kaczyński komentując sprawę Ł. powiedział w marcu, że jego partia nie toleruje tego rodzaju zachowań. - Jeżdżenie pod wpływem alkoholu jest dzisiaj przestępstwem; będą z tego wyciągnięte najdalej idące wnioski - oświadczył.

W marcu Ł. tłumaczył, że został zatrzymany do rutynowej kontroli - nie przekroczył dozwolonej prędkości. Poseł ma także zastrzeżenia do samego badania. "Nie byłem świadomy, że mogłem poddać się kontroli krwi. Wynik mógłby być wtedy bardziej miarodajny" - zaznaczył. W TVN24 Ł. tłumaczył się, że jest chory, ma cukrzycę i zjadł po drodze kilka jabłek. - Dzień wcześniej wypiłem może ze dwa drinki wieczorem - przyznał.

Za kierowanie pojazdem pod wpływem alkoholu Kodeks karny przewiduje karę grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat dwóch.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)