Były palestyński premier Salam Fajad wzywa do rozpisanie wyborów
Były palestyński premier Salam Fajad, który podał się niedawno do dymisji, wezwał w swoim pożegnalnym wystąpieniu radiowym do rozpisania wyborów, aby zjednoczyć Palestyńczyków.
17.04.2013 | aktual.: 17.04.2013 17:55
Fajad wezwał do "odbudowania palestyńskiego systemu politycznego, by można było osiągnąć cele narodowe Palestyńczyków". Zdaniem byłego premiera "wybory są jedynym sposobem na odbudowanie tego systemu".
Według Fajada tylko nowe wybory mogą zażegnać spory i złagodzić podziały między zwolennikami umiarkowanej partii Fatah, rządzącej na Zachodnim Brzegu, a bardziej wojowniczym, islamistycznym Hamasem, który kontroluje Strefę Gazy.
Hamas i Fatah pozostają w napiętych stosunkach od lipca 2007 roku, kiedy po zwycięstwie wyborczym Hamasu doszło do walk obu ugrupowań i podzielenia rządu Autonomii Palestyńskiej na dwa odrębne ośrodki władzy: w Gazie i w Ramallah.
Konflikt między Fatahem i Hamasem stanowi poważną przeszkodę w realizacji marzeń Palestyńczyków o niepodległym państwie - komentuje AP.
Jedność narodowa Palestyńczyków miała być potwierdzona w wyborach przewidzianych w porozumieniu zawartym w roku 2011 między Fatahem i Hamasem. Porozumienie to pozostaje jednak martwą literą.
Fajad podał się do dymisji ze względu na konflikt z prezydentem Autonomii Palestyńskiej Mahmudem Abbasem. Stosunki między premierem a prezydentem były od pewnego czasu napięte. 61-letni Fajad już w ubiegłym roku sygnalizował, że chce odejść, lecz Abbas prosił, by się z tym wstrzymał.
Jednak konflikt między politykami zaostrzył się w marcu, gdy Fajad zatwierdził dymisję ministra finansów Nabila Kassisa, lecz prezydent się na nią nie zgodził, czym zakwestionował prawo premiera do kompletowania gabinetu.
Podczas niedawnej wizyty w regionie prezydent Barack Obama z uznaniem mówił o Fajadzie, a sekretarz stanu John Kerry odbył z nim w tym tygodniu prywatną rozmowę, co, jak pisze Reuters, było wyraźną oznaką poparcia.
Fajad - dawny pracownik Banku Światowego - doceniany za granicą, w tym w Izraelu, nie zdołał zbudować silnej bazy politycznej na terytoriach palestyńskich, co uczyniło go nieodpornym na ataki ze strony Fatahu - ugrupowania Abbasa i radykalnego Hamasu, który rządzi w Strefie Gazy.