Były dyrektor solidarnościowego sanatorium "Bałtyk" opowiada o wczasach Piotra Dudy
Jeden z rozmówców "Newsweeka", który w ubiegłym tygodniu prosił o anonimowość, po konferencji Piotra Dudy zgodził się wystąpić pod nazwiskiem. To Marcin Zdunek, były dyrektor solidarnościowego sanatorium "Bałtyk".
14.09.2015 | aktual.: 14.09.2015 10:28
Wczasy w luksusowym apartamencie, wyszywane ręczniki dla psa, jedzenie i alkohol na koszt hotelu, a przy wyjeździe kartony z wędzonymi rybami w bagażniku. Darmowe zabiegi odnowy biologicznej i pracownicy na umowach śmieciowych. O tym, jak wypoczywa Piotr Duda, szef "Solidarności", napisali w zeszłym tygodniu Michał Krzymowski i Wojciech Cieśla. "Newsweek" przekonuje, że wszystkie te doniesienia są prawdziwe.
Na pytanie, kto płacił za pobyty Dudy w penthousie w Bałtyku, Marcin Zdunek odpowiada: "Te pobyty szły na konto firmy, płacił za nie Bałtyk. Mówię to z całkowitą pewnością. Przewodniczący Duda przyjeżdżał do uzdrowiska regularnie dwa, trzy razy do roku prywatnie i służbowo. Czasem pojawiał się z żoną, córką, zięciem, czasem ze znajomymi. Mieszkał po parę dni. Na pewno pamiętam jego prywatne pobyty na przełomie kwietnia i maja zeszłego roku i w maju tego roku. Kilka razy gościł też jako członek Komisji Krajowej Solidarności. Odbierałem go jako miłego i uprzejmego człowieka, szczególnie, gdy przedstawiał mnie rodzinie".
- Na jego nazwisko zarezerwowano dwa luksusowe apartamenty na siódmym piętrze: 1708 i 1706. Piotr Duda wypoczywał w tych pokojach razem z rodziną. Jeśli dobrze pamiętam, były to cztery doby, czyli wartość pobytu powinna wynieść 5160 zł za pokój 1708 i 3960 za pokój 1706. W sumie daje to 9120 zł. Gdyby sprzedać te pokoje na rynku, to spółka zarobiłaby całkiem pokaźne kwoty - mówi były dyrektor sanatorium.
- Wyszywanie ręczników dla psa Piotra Dudy to było polecenie zarządu, który, co ciekawe, koniecznie kazał zrobić zdjęcia tym ręcznikom i przesłać je na swoje adresy mailowe. Jeszcze na głowę nie upadłem, żeby z własnej inicjatywy wyszywać coś dla psa. Mogę dać do pokoju kwiaty, alkohol lub prostytutkę, jak mnie ktoś poprosi, bo to się niestety w hotelu zdarza. Dla psa robiłem coś pierwszy raz w życiu - tłumaczył.