Były asystent pozywa Jacka Kurskiego
Leszek Sierputowicz - lidzbarski radny PiS i dotychczasowy asystent europosła Jacka Kurskiego pozwał go do sądu pracy. Uważa, że został bezprawnie zwolniony ze stanowiska, a pracodawca złamał ustawę samorządową, która zapewnia radnym ochronę prawną.
02.12.2011 | aktual.: 02.12.2011 19:31
Pozew b. asystenta eurodeputowanego Jacka Kurskiego wpłynął do wydziału pracy Sądu Rejonowego w Bartoszycach. Leszek Sierputowicz, prowadzący biuro poselskie b. europosła PiS w Lidzbarku Warmińskim, w minioną środę otrzymał pocztą wypowiedzenie, uzasadnione likwidacją etatu.
Jacek Kurski zamyka lub przenosi w inne miejsca większość z dotychczasowych biur poselskich w swoim okręgu wyborczym - woj. warmińsko-mazurskim i podlaskim.
Asystent wystąpił przeciwko Kurskiemu do sądu z pozwem o uznanie za bezskuteczne wypowiedzenia umowy o pracę i nakazanie pozwanemu ponowne zatrudnienie do czasu prawomocnego rozstrzygnięcia sprawy.
- Nigdy nie było najmniejszych zastrzeżeń co do mojej pracy. Byłem lojalnym i dobrym asystentem. Nie rozumiem, dlaczego Jacek Kurski od momentu usunięcia go z PiS unika ze mną kontaktu i nie odpowiada na moje telefony - powiedział Sierputowicz.
B. pracownik Kurskiego jest jednocześnie powiatowym pełnomocnikiem PiS i radnym tej partii w lidzbarskiej radzie powiatu. Zgodnie z ustawą o samorządzie, radny korzysta ze "szczególnej ochrony", przewidzianej dla funkcjonariuszy publicznych, w tym ochrony stosunku pracy.
W takim przypadku pracodawca musi wystąpić do samorządu o zgodę na rozwiązanie stosunku pracy. W orzecznictwie Sądu Najwyższego dominuje pogląd, że zgody wymaga również wypowiedzenie radnemu warunków płacy lub pracy.
Przewodniczący rady powiatu lidzbarskiego Wojciech Borowy powiedział, że do samorządu nie wpłynął dotychczas wniosek w tej sprawie od europosła Jacka Kurskiego. - Żaden pracodawca nie może zwolnić z pracy radnego bez zgody właściwej rady. Wie o tym każdy samorządowiec, więc tym bardziej powinien wiedzieć pan europoseł - powiedział Borowy.