Były asystent byłego wiceministra obrony skazany
Na 2 i pół roku więzienia za ujawnienie
tajnych informacji skazał Sąd Rejonowy w Warszawie
Zbigniewa Farmusa, b. asystenta wiceszefa MON Romualda
Szeremietiewa. Jednocześnie sąd uniewinnił Farmusa od zarzutu
korupcji.
Orzeczona kara oznacza, że prawdopodobnie Farmus nie wróci już do więzienia z uwagi na to, że tyle czasu spędził on już w areszcie w związku z tą sprawą. Przebywał on w areszcie od 10-go lipca 2001 roku do 18-go grudnia 2003, czyli prawie 2 i pół roku. Uzasadnienie wyroku sądu jest tajne; dziennikarze musieli opuścić salę rozpraw.
Farmusa aresztowano w lipcu 2001 r. po spektakularnej akcji Urzędu Ochrony Państwa na promie płynącym do Szwecji. Podejrzanego śmigłowcem przewieziono do Polski. Byłemu asystentowi wiceszefa MON zarzucono, że żądał 150 tys. dolarów łapówek od przedstawicieli firm uczestniczących w przetargach zbrojeniowych, a od jednego z nich przyjął 20 tys. dolarów i ujawnił mu dokumenty zawierające tajemnicę służbową. Inny zarzut dotyczył ukrywania dokumentów zawierających tajne informacje, którymi nie miał prawa rozporządzać. Groziło mu do 8 lat więzienia.
Zarówno prokuratura, jak i obrona zapowiadają złożenie apelacji.
Prokurator Ludmiła Gaertig ujawniła w rozmowie z dziennikarzami po tajnym dla publiczności uzasadnieniu wyroku, że prokurator wnosił przed sądem o uznanie Farmusa winnym czterech z pięciu zarzutów i uniewinnienia go od jednej z trzech zarzuconych mu łapówek, które miałby przyjąć od przedstawicieli konsorcjów startujących w MON-owskich przetargach.
Według obrońcy Farmusa, mec. Bonifacego Bąka, sąd swój wyrok oparł na oddzieleniu prawdy od plotek i akcji organizowanych przez różnych prominentnych ludzi, także z mediów. Spytany, czy w takim razie wyrok skazujący jest słuszny, Bąk nie odpowiedział. Potwierdził zaś, indagowany przez dziennikarzy, że będzie apelacja obrony. Sam Farmus - jak zwykle - pytania mediów zbywał milczeniem.