Byli zakładnicy z Jemenu winni 600 tys. euro?
Słynąca z radykalnych opinii organizacja obrony
praw konsumentów Codacons, domaga się, by pięciu uwolnionych z rąk
porywaczy w Jemenie włoskich turystów, oddało państwu włoskiemu
600 tysięcy euro.
08.01.2006 | aktual.: 08.01.2006 21:16
Na tyle stowarzyszenie oceniło wydatki z budżetu, przeznaczone na doprowadzenie do rozwiązania kryzysu z zakładnikami.
Według Codacons, niefrasobliwość turystów, którzy pojechali na wakacje w niebezpieczny region, gdzie porwania są plagą, naraziła państwo włoskie na poważne wydatki. Dlatego organizacja złożyła w sądzie wniosek żądając, by turyści oddali wydane na nich pieniądze.
Piergiorgio Gamba, Maura Tonetto, Camilla Ramigni, Enzo Bottillo i Patrizia Rossi wrócili do Włoch w sobotę po prawie sześciu dniach, spędzonych w niewoli. Zostali uprowadzeni 1 stycznia w górach Sirwah na północy Jemenu. Ich porywacze zażądali od władz swego kraju zwolnienia z więzień ośmiu członków swego plemienia. W następnych dniach dawali do zrozumienia w przekazywanych komunikatach, że zależy już im wyłącznie na tym, aby ich nie aresztowano.
Ostatecznie, jak ujawniła włoska prasa, na wolność wypuszczono tylko jednego więźnia. Ponadto włoskie media utrzymują, że wbrew twierdzeniom strony jemeńskiej nie aresztowano prawie wszystkich porywaczy, lecz jedynie dwóch strażników owczarni, w której więziono turystów. Pozostałym porywaczom pozwolono uciec dając im jednocześnie gwarancje bezpieczeństwa.
Władze jemeńskie, których wojska otoczyły rejon, gdzie Włosi byli przetrzymywani, zastosowały się do apeli rządu w Rzymie o to, by nie odbijać zakładników siłą. Porywacze cały czas grozili, że w razie rozpoczęcia szturmu na ich kryjówkę, zabiją swych więźniów.
Jednocześnie przedstawiciele władz obu krajów zapewniają, że za uwolnienie Włochów nie zapłacono żadnego okupu. Jak zazwyczaj bywa w takich przypadkach opłaceni zostali jedynie mediatorzy, którzy byli pośrednikami między terrorystami a władzami. W trudne rokowania, które kilkakrotnie zostały zerwane, zaangażowany był wywiad wojskowy Sismi i włoska ambasada w stolicy Jemenu - Sanie.
W związku z porwaniem Włochów minister spraw zagranicznych, wicepremier Gianfranco Fini zaapelował do obywateli , by nie wyjeżdżali na wakacje w niebezpieczne rejony świata.
Sylwia Wysocka