Byli przesłuchiwani, bo "źle" głosowali na Eurowizji
Służby bezpieczeństwa Azerbejdżanu wezwały na przesłuchanie kilku
obywateli, którzy w ostatnim konkursie Eurowizji głosowali na duet z Armenii - ujawnia agencja EFE.
18.08.2009 | aktual.: 18.08.2009 15:47
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- 12 sierpnia wezwali mnie do Ministerstwa Bezpieczeństwa Narodowego i zaczęli wypytywać, dlaczego głosowałem na przedstawicieli Armenii. Zarzucili mi brak patriotyzmu, bo Armenia okupuje azerskie terytoria - powiedział 25-letni Rowszan Nasirow.
Biuro prasowe Ministerstwa Bezpieczeństwa Narodowego odmówiło oficjalnego skomentowania tych doniesień. Jednak jeden z jego pracowników przyznał agencji, że placówki podlegające resortowi wzywały osoby głosujące na przedstawicieli Armenii w majowym konkursie Eurowizji.
Głosowali na "wrogów"
Nasirow powiedział, że wysłał SMS-a z głosem na Ormian, bo tematyka ich piosenki podobała mu się dużo bardziej niż azerskich wykonawców, którzy zajęli trzecie miejsce.
Wezwano także 17-letniego Turana Orudżlu, syna znanego politologa Arastana Orudżlu. - Trzy razy telefonowali z żądaniem, żeby syn przyszedł do ministerstwa bezpieczeństwa. Powiedziałem im, żeby wezwali go pisemnie. Poza tym syn jest nieletni i może być przesłuchiwany tylko w obecności adwokata - powiedział politolog.
Pracownik resortu, zastrzegając swą anonimowość, powiedział, że wezwania te "są czymś naturalnym, zważywszy napaść Armenii na Azerbejdżan i fakt, że dwa państwa są w stanie wojny".
Według Nasirowa, funkcjonariusze mieli listę z numerami telefonów 43 osób, które głosowały na ormiański duet. W finale zajął on ostatecznie dziesiąte miejsce.
Konflikt o ormiańską enklawę Górskiego Karabachu leżącą na terytorium Azerbejdżanu sięga 1988 roku. W latach 1991-1994 toczyła się o nią wojna, w której zginęło ponad 30 tys. osób. Azerbejdżan utracił wtedy kontrolę nad siedmioma rejonami wokół enklawy, która w ten sposób połączyła się z Armenią.
Czytaj więcej o Górskim Karabachu: Dwa narody, co rzuciły się sobie do gardeł