Byli esesmani pomagali Fidelowi Castro na Kubie
Z archiwalnych dokumentów niemieckiego wywiadu wynika, iż w szkoleniu kubańskich żołnierzy mieli pomagać byli esesmani, których na wyspę zaprosił sam Fidel Castro - czytamy w "Polsce The Times".
20.10.2012 | aktual.: 20.10.2012 15:21
Ujawnione informacje pochodzą z archiwów niemieckiej agencji wywiadowczej BND. Z dokumentów wynika jasno, że zażarty komunista Fidel Castro nie miał oporów, by korzystać z usług okrytych ponurą sławą weteranów z Waffen SS. Były przywódca Kuby kupował też broń od neonazistów, by wzmocnić swoje wojska.
Castro zdecydował się na współpracę z byłymi esesmanami, ponieważ miał spore obawy co do swojej zależności militarnej od Związku Radzieckiego. Oferując bardzo wysokie pensje, werbował nie tylko byłych oficerów, ale także spadochroniarzy i ekspertów od podkładania min lądowych. Kubański dyktator potrzebował ich, by wyszkolili jego armię - pisze "Polska The Times".
Ostatecznie zatrudniono co najmniej czterech byłych esesmanów, choć tylko dwóch stacjonowało na wyspie. Gazeta podkreśla, że po wojnie oficerowie Waffen SS byli pożądani jako najemnicy w konfliktach niemal na całym świecie - w Afryce, Ameryce Południowej, a także na Bliskim Wschodzie.
Archiwa BND ujawniają również, że podczas walki o niepodległość dowódcy podlegli Castro zakupili cztery tysiące sztuk broni maszynowej od niemieckich handlarzy. Jednym z nich był były oficer armii niemieckiej Otto Ernst Remer, po wojnie współzałożyciel ultranacjonalistycznej partii w RFN.
Ten neonazista negował Holokaust i oskarżał USA o wybudowanie sztucznych komór gazowych. To jednak nie przeszkadzało Fidelowi Castro, którego uwagę przykuło doświadczenie Remera w handlu bronią i wrogość wobec Stanów Zjednoczonych.