"Byłam przekonana, że go przejechałam i zabiłam". Niezwykłe zakończenie dramatycznej historii
Kobieta jechała do pracy, gdy pod koła wbiegł jej kojot. Usłyszała gruchnięcie i była pewna, że śmiertelnie potrąciła nieszczęsnego zwierzaka. Jednak prawda okazała się zupełnie inna...
Do zdarzenia doszło w okolicy kanadyjskiego Calgary. Jadąca do pracy Georgie Knox potrąciła dzikie zwierzę.
"Usłyszałam gruchnięcie. Byłam przekonana, że go przejechałam i zabiłam" - napisała na Facebooku Knox.
Kobieta ruszyła w dalszą drogę do pracy. Gdy po około 30 kilometrach zatrzymała się na światłach, kierowca sąsiedniego samochodu zwrócił jej uwagę, że w zderzaku auta tkwi... żywy kojot.
"Biedak patrzył na mnie i mrugał" - relacjonowała. Zszokowana Knox natychmiast zawiadomiła służby weterynaryjne, które wyciągnęły zwierzaka. Okazało się, że kojot nie odniósł większych obrażeń. Po krótkiej obserwacji, cały i zdrowy został wypuszczony na wolność.