"Byłam przekonana, że go przejechałam i zabiłam". Niezwykłe zakończenie dramatycznej historii

Kobieta jechała do pracy, gdy pod koła wbiegł jej kojot. Usłyszała gruchnięcie i była pewna, że śmiertelnie potrąciła nieszczęsnego zwierzaka. Jednak prawda okazała się zupełnie inna...

"Byłam przekonana, że go przejechałam i zabiłam". Niezwykłe zakończenie dramatycznej historii
Źródło zdjęć: © Facebook.com
Marianna Fijewska

Do zdarzenia doszło w okolicy kanadyjskiego Calgary. Jadąca do pracy Georgie Knox potrąciła dzikie zwierzę.

"Usłyszałam gruchnięcie. Byłam przekonana, że go przejechałam i zabiłam" - napisała na Facebooku Knox.

Kobieta ruszyła w dalszą drogę do pracy. Gdy po około 30 kilometrach zatrzymała się na światłach, kierowca sąsiedniego samochodu zwrócił jej uwagę, że w zderzaku auta tkwi... żywy kojot.

"Biedak patrzył na mnie i mrugał" - relacjonowała. Zszokowana Knox natychmiast zawiadomiła służby weterynaryjne, które wyciągnęły zwierzaka. Okazało się, że kojot nie odniósł większych obrażeń. Po krótkiej obserwacji, cały i zdrowy został wypuszczony na wolność.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (149)