"Byłam niewolnicą we własnym domu". Kobiety tkwią w związkach, bo boją się bezdomności
- Kilka lat zaciskałam zęby, bo nie miałam pieniędzy, żeby odejść od męża i zamieszkać gdzieś z dwójką dzieci. Miałam iść pod most? Zostałam zakładniczką własnego domu – mówi mi Justyna. Wiele kobiet tkwi w toksycznych związkach w obawie przed bezdomnością.
Justyna kilka miesięcy temu spakowała walizki i zabrała z domu dwoje dzieci. Mężowi nie powiedziała ani słowa. – Byłam niewolnicą we własnym domu. Cztery lata czekałam na ten moment, ale wcześniej nie miałam pieniędzy, by wynająć jakieś mieszkanie dla siebie i dzieci. W dużej mierze utrzymywał nas mąż. Ja dorabiałam, ale głównie opiekowałam się dziećmi. Za co mielibyśmy się sami utrzymać? Na alimenty czekałam ponad rok – mówi kobieta.
Dowiadywała się o pomoc w organizacjach pomagających kobietom, ale poza propozycją spotkania z psychologiem nie otrzymała wsparcia. – Moi rodzice mieszkają w kawalerce. Musiałam szukać innego rozwiązania. Gdy zaczęłam bać się, że także dzieciom stanie się krzywda, w końcu uciekliśmy do domu samotnej matki – mówi Justyna.
Pracownicy ośrodków dla samotnych mam przyznają, że bardzo często stykają się z podobnymi przypadkami. – Obawa przed bezdomnością i brak pieniędzy na wynajęcie mieszkania to główny powód tego, że kobiety najpierw długo tkwią w związku, a ostatecznie trafiają do takich ośrodków jak nasz – mówi Maciej Kryszewski ze Stowarzyszenia "Wspólnymi Siłami", które w Warszawie prowadzi dom dla samotnych matek.
Scenariusz zazwyczaj wygląda podobnie. Kobieta chce odejść, często ma małe dzieci, ale nie zarabia wcale lub bardzo mało. – Te panie nie mają dokąd pójść. Rodzina nie chce ich przyjąć lub nie ma do tego warunków – mówi Kryszewski.
Ceny wynajmu mieszkań stale rosną. W pierwszym kwartale 2018 roku o ponad 3 proc. w Gdańsku i Katowicach. W Warszawie średni czynsz był o około 1,4 proc. wyższy niż w poprzednim kwartale, a w Łodzi prawie 1,8 proc. W Krakowie i Wrocławiu czynsze wynajmu zwiększyły się zaś o przeszło 1 proc. Za wynajem kawalerki w dużym mieście trzeba zapłacić średnio od tysiąca do dwóch tysięcy złotych.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl