Była tak wygłodzona, że nie mogła czekać. Właściciel nie miał sobie nic do zarzucenia
Wolontariusze z Ekostraży uratowali wygłodzoną suczkę, która żyła na jednej z posesji w okolicy Prusic w województwie dolnośląskim. Zwierzę wyglądało jak sama skóra i kości. Właściciel nie miał sobie nic do zarzucenia. Zapytany o to, czy to jego zwierzę odparł, że nie i że samo weszło przez otwartą bramę.
- Kiedy tam przyjechaliśmy, zobaczyliśmy na podwórku bardzo wychudzoną suczkę. Była bardzo osłabiona, ale nie bała się kontaktu. Przy tej posesji było kilka mieszkań. Suczka zaprowadziła nas pod jedne z drzwi - powiedziała Anna Chrobot z ekostraży w rozmowie z TVN24.
- Zabrać dziś mogliśmy więcej psów - w tym husky na kolczatce na metrowym łańcuchu. Ale domów tymczasowych brak - musimy wybierać. A ona nie może poczekać. To kochana starsza sunia w typie owczarka belgijskiego. Sama łagodność do psów kotów i ludzi - czytamy we wpisie, który aktywiści zamieścili na Facebooku.
Suczka trafiła do weterynarza, który stwierdził, że nie jest chora, lecz po prostu niedożywiona. Czeka ją powolny powrót do zdrowia. Sąsiedzi właściciela nie chcą rozmawiać o wygłodzonym psie. Nie można przez to pociągnąć właściciela do odpowiedzialności.
Zwierzę zamieszkało w bloku w mieszkaniu tymczasowym. Wolontariusze szukają dla niego nowego domu, a zainteresowane osoby proszą o kontakt lub wsparcie pieniężne, którego można udzielić tutaj.