Była prezes Sądu Najwyższego na celowniku sędziego Schaba. Rzecznik dyscyplinarny żąda wyjaśnień
Jak dowiaduje się Wirtualna Polska Piotr Schab, nadzwyczajny rzecznik dyscyplinarny przy Sądzie Najwyższym powołany przez prezydenta, domaga się wyjaśnień od byłej Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego prof. Małgorzaty Gersdorf. Chodzi o pytanie prawne do trzech izb Sądu Najwyższego z połowy stycznia 2020 r. w sprawie sędziów powołanych z udziałem nowej KRS. Sędzia Schab staje po stronie marszałek Sejmu, która wnioskiem do Trybunału Konstytucyjnego chciała zablokować sprawę.
Wirtualna Polska dotarła do pisma Piotra Schaba zaadresowanego do prof. Małgorzaty Gersdorf z 17 października 2022 r. Poniżej przytaczamy jego całą treść i tłumaczymy, czego dotyczy. Znaczna część środowiska sędziowskiego uznaje dokument za kontrowersyjny i podkreśla, że wezwanie do wyjaśnień może być przymiarką do próby postawienia zarzutów prof. Gersdorf.
Opisywana sprawa dotyczy fundamentalnego sporu prawno-politycznego o to, czy powołania sędziów z udziałem nowej KRS są prawidłowe. W związku z rozbieżnościami w orzeczeniach sądów Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego w połowie stycznia 2020 r. zwróciła się z pytaniem prawnym do trzech izb SN: cywilnej, karnej i pracy, w której wówczas zasiadali wyłącznie "starzy sędziowie", powołani bez udziału nowej upolitycznionej Rady. Zgodnie z prawem Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego może poprosić dowolny skład SN o rozstrzygnięcie zagadnienia prawnego, by zapewnić jednolitość orzecznictwa.
Trzy izby Sądu Najwyższego uznały, że można podważać prawo sędziów - powołanych z udziałem nowej KRS - do orzekania. Posiedzenie w Sądzie Najwyższym, tuż przed wyznaczonym terminem, próbowała jednak zablokować marszałek Sejmu. Elżbieta Witek zwróciła się do Trybunału Konstytucyjnego z wnioskiem o rozstrzygnięcie rzekomego sporu kompetencyjnego między Sejmem a Sądem Najwyższym, uwzględniając kompetencje prezydenta.
- Jeżeli TK podejmie się tej sprawy, to wstrzymuje to posiedzenie Sądu Najwyższego i wydanie decyzji – przekonywała Witek. Trybunał Konstytucyjny pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej podjął sprawę błyskawicznie, więc Prawo i Sprawiedliwość twierdziło, że posiedzenie trzech izb Sądu Najwyższego nie powinno w ogóle się odbyć. Teraz nadzwyczajny rzecznik dyscyplinarny Piotr Schab każe się tłumaczyć prof. Gersdorf, dlaczego nie posłuchała w tej sprawie władzy. Sąd Najwyższy od początku podkreślał, że wniosek Witek jest nieuprawnionym wytrychem, żeby związać ręce legalnie wybranym sędziom.
Ujawniamy pismo
W piśmie skierowanym do prof. Małgorzaty Gersdorf Piotr Schab przypomina, że w czerwcu został wyznaczony przez prezydenta na nadzwyczajnego rzecznika dyscyplinarnego do prowadzenia określonych spraw w Sądzie Najwyższym. Przypomnijmy, że sędzia jest jednocześnie prezesem Sądu Apelacyjnego w Warszawie oraz rzecznikiem dyscyplinarnym sędziów sądów powszechnych. Prawnik jest uważany przez znaczną część środowiska sędziowskiego za zaufaną osobę ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.
"Szanowna Pani Sędzio,
jako Nadzwyczajny Rzecznik Dyscyplinarny wyznaczony przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej postanowieniem Nr 1131.25.2022 z 8 czerwca 2022 r., do prowadzenia sprawy RD 62/20, na podstawie art. 76 § 1 i § 8 ustawy o Sądzie Najwyższym, wzywam Panią do złożenia w terminie 14 dni od daty otrzymania niniejszego wezwania, pisemnego wyjaśnienia dotyczącego Pani działania jako Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego, które naruszyło instytucję obligatoryjnego zawieszenia postępowania przed organami pozostającymi w sporze kompetencyjnym w rozumieniu art. 3 ust 5 ustawy z dnia 30 listopada 2016 r. o organizacji i trybie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym - w związku z wnioskiem Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego z dnia 15.01.2020 r. o wydanie uchwały i jego implikacją w postaci złożenia przez Marszałka Sejmu RP wniosku z dnia 22.01.2020 r. o rozstrzygnięcie sporu kompetencyjnego, a przed rozpoznaniem tego wniosku przez organ właściwy oraz doprowadzenia do wydania w dniu 23.01.2020 r. przez część sędziów Sądu Najwyższego uchwały w materii objętej sporem, co w sposób oczywisty i rażący uchybiło przepisowi art. 86 ust. 1 ustawy z dnia 30 listopada 2016 r. o organizacji i trybie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym" – czytamy w piśmie.
SN: Można kwestionować sędziów powołanych przy udziale nowej KRS
Przypomnijmy, że trzy izby Sądu Najwyższego uznały, że "sędziowie powołani na stanowiska na podstawie rekomendacji Krajowej Rady Sądownictwa utworzonej na podstawie ustawy z 8 grudnia 2017 r. nie są uprawnieni do orzekania". Zastrzegli jednak, że "wyroki wydane przez tych sędziów do momentu podjęcia uchwały nie mogą być podważane. Z wyjątkiem orzeczeń Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, które od początku jej istnienia są dotknięte wadą i mogą zostać wzruszone". Według autorów uchwały sędziowie tej izby nie powinni więcej orzekać. Przypomnijmy, że w połowie lipca Izba Dyscyplinarna SN przeszła do historii. PiS zastąpiło ją Izbą Odpowiedzialności Zawodowej.
Znaczenie uchwały trzech izb tłumaczył opinii publicznej sędzia Włodzimierz Wróbel. "Sąd Najwyższy nie ma złudzeń: chaos, niepewność, która została wprowadzona do polskiego systemu prawnego przez zmiany sposobu powoływanie sędziów, a w szczególności przez zmianę tego, jak działa KRS (ale nie tylko o KRS chodzi, o całe otoczenie ustrojowe, w którym to wszystko jest realizowane) nie zostanie zlikwidowana uchwałą SN.
My możemy zrobić bardzo niewiele, możemy próbować kontrolować chaos, który się już wydarzył. Od tego, żeby przywrócić porządek i spokój, i pewność, i stabilność dla obywateli – od tego wszystkiego jest ustawodawca. Sąd Najwyższy nie jest ustawodawcą, nie jest prezydentem, nie jest rządem, nie jest ministrem sprawiedliwości. Jedyne, co możemy zrobić, to pokazać w procedurach bezpieczniki, wentyle bezpieczeństwa, przyciski, których uruchomienie może spowodować, że ten chaos dalej się nie będzie pogłębiał. I właśnie te bezpieczniki, te wentyle bezpieczeństwa były przedmiotem wykładni" – mówił profesor.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Recydywa". Do Sejmu wraca nowa wersja "lex Czarnek"
Trybunał po stronie PiS
Zupełnie inne zdanie przedstawił Trybunał Konstytucyjny pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej, odpowiadając na wniosek marszałek Sejmu. "Powołania sędziów są wyłączną kompetencją prezydenta RP, a Sąd Najwyższy nie ma prawa nadzoru nad tymi powołaniami" - postanowił Trybunał. W uzasadnieniu sędzia Krystyna Pawłowicz, była posłanka PiS, wskazała, że Sąd Najwyższy swoją uchwałą "arbitralnie zakwestionował prawotwórcze kompetencje Sejmu, właściwość TK, prerogatywę prezydenta i inne zasady ustrojowe RP".
Trybunał, który rozpatrywał sprawę w pełnym składzie, nie był jednak zgodny. W obszernych zdaniach odrębnych sędziowie: Kieres, Wyrembak, Stelina i Pszczółkowski podkreślali, że nie istnieją spory kompetencyjne pomiędzy Sejmem a Sądem Najwyższym oraz prezydentem a Sądem Najwyższym. Zaznaczyli, że wydanie orzeczenia było niedopuszczalne, a postępowanie powinno być umorzone. Z kolei zdaniem sędziego Muszyńskiego oba spory kompetencyjne zaistniały, a Sąd Najwyższy naruszył kompetencje Sejmu i prezydenta, jednak nie zgodził się z przyjętą przez Trybunał metodologią działań, treścią i uzasadnieniem sentencji.
"Pozorny spór"
Sąd Najwyższy w opublikowanym stanowisku wyjaśniał, że rzekomy spór kompetencyjny opisany przez marszałek Sejmu jest fikcyjny. Zdanie podzielał też ówczesny RPO prof. Adam Bodnar.
"Zdaniem Sadu Najwyższego uzasadnienie wniosku Marszałka Sejmu świadczy albo o całkowitym niezrozumieniu istoty sporu kompetencyjnego oraz kompetencji Prezydenta RP i Sejmu z jednej strony oraz kompetencji Sądu Najwyższego z drugiej strony, albo o niezwykle instrumentalnym wykorzystaniu instytucji tego typu sporu.
Zarówno okoliczności jego złożenia, jak i treść uzasadnienia nie pozostawiają wątpliwości, że w istocie mamy do czynienia z nadużyciem kompetencji, a wniosek został złożony w złej wierze, nie tyle w celu rozstrzygnięcia rzeczywistego sporu kompetencyjnego, ile w celu uniemożliwienia Sądowi Najwyższemu wykonywania uprawnień, jakie przyznał mu sam ustawodawca.
W stanowisku wskazano, że w niniejszej sprawie nie mamy do czynienia z realnym sporem kompetencyjnym, lecz został on w istocie "wykreowany" wnioskiem marszałka Sejmu. W ocenie Sądu Najwyższego intencją wnioskodawcy jest nie tyle dążenie do rozstrzygnięcia sporu kompetencyjnego między centralnymi konstytucyjnymi organami państwa, lecz osiągnięciem celu, który z perspektywy zasad i wartości konstytucyjnych należy uznać za naganny.
Sąd Najwyższy zauważa również, że brak jest legitymacji marszałka Sejmu do wystąpienia z wnioskiem o rozstrzygnięcie sporu kompetencyjnego pomiędzy Prezydentem RP a Sądem Najwyższym. Marszałek Sejmu nie może inicjować sporu kompetencyjnego dotyczącego władzy wykonawczej oraz władzy sądowniczej. Przyjęcie odmiennej interpretacji mogłoby prowadzić do nadużywania instytucji sporu kompetencyjnego dla potrzeb politycznych" – podkreślał Sąd Najwyższy.
Prof. Małgorzata Gersdorf w rozmowie telefonicznej odmówiła komentarza na temat opisywanej sprawy.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Przeczytaj też: