Była minister kradła ze Ściągi.pl i Wikipedii
Prof. Aldona Kamela-Sowińska, znana ekonomistka i była minister skarbu, po raz drugi została przyłapana na plagiacie. Profesor umieściła w swojej książce całe fragmenty z Wikipedii, Ściągi.pl oraz prac dwóch naukowców z SGH. Jak jednak mówi Wirtualnej Polsce dr Marek Wroński, który odnalazł plagiat, niewykluczone, że w kolejnych pracach pani profesor również są kradzione fragmenty.
29.03.2010 | aktual.: 03.01.2011 16:10
Po raz pierwszy byłą minister przyłapała na plagiacie „Gazeta Wyborcza”. W lutym dziennik napisał, że we wstępie książki o w etyce w biznesie, którą prof. napisała trzy lata temu, są splagiatowane zdania. Wówczas autorka tłumaczyła, że zrobiła to, bo znalazła w internecie nie podpisany tekst, ale nie przyznała się do plagiatu. Mówiła tylko o nierzetelności przy pisaniu książki.
Zaraz po publikacji minister nauki i szkolnictwa wyższego wszczęła postępowanie. Dlaczego miesiąc po publikacji artykułu prof. Aldona Kamela-Sowińska jest nadal rektorem uczelni wyższej? Bartosz Loba, rzecznik resortu tłumaczy, że takie są procedury. – To rzecznik dyscyplinarny przy danej uczelni prowadzi na prośbę ministra takie postępowanie i przedkłada wnioski szefowi resortu. Nadal nie dostaliśmy jednak analizy w tej sprawie – mówi Loba.
Asystenci z Poznania wysłali anonim
W miesiąc po podjęciu działań przez minister Barbarę Kudrycką, publicysta miesięcznika "Forum Akademickie" poinformował „Gazetę Wyborczą” o kolejnym plagiacie. Jak wpadł na trop kolejnej wpadki ekonomistki? - Młodzi asystenci z Poznania wysłali do mnie anonimowy list, że znaleźli plagiat w pracy prof. Kameli-Sowińskiej. Sprawdziłem to i okazało się, że informacja jest prawdą – mówi Wirtualnej Polsce dr Marek Wroński, który od lat zajmuje się patologią nauki i jest ekspertem w sprawach plagiatów na polskich uczelniach.
Tym razem chodziło o siedmiostronicowy wstęp do książki pt.”Gospodarka a społeczeństwo informacyjne”. Z analizy dr. Wrońskiego wynika, że pani profesor napisała samodzielnie tylko… ostatnie cztery zdania wstępu. – W pozostałej części wykorzystała teksty z Wikipedii, Ściągi.pl oraz fragmenty pracy asystenta i profesora z SGH w Warszawie – opowiada dr Wroński.
Co na to prof. Kamela-Sowińska? W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” stwierdziła, że nie myślała, by cytować źródła tak proste jak Wikipedia. Dodała, że inni kopiują pół habilitacji, a ona tylko kilka prostych informacji.
"To kompromitacja!"
Dr Marek Wroński nie pojmuje takiej argumentacji. – Jak rektor uczelni może się w ten sposób tłumaczyć? To kompromitacja. Myślę jednak, że po publikacjach w mediach największa kara już ją spotkała. To się rzuca cieniem na całą jej karierę, będzie musiała dźwigać ciężar potępienia ze strony profesury, kolegów i znajomych.
Jak jednak dodaje, to pewnie nie koniec „rewelacji” związanych z pracami prof. Kameli-Sowińskiej. - Dostaję informacje od anonimowych respondentów, że będą mi przysyłali kolejne rzeczy na ten temat. Zresztą jak widać nawet z komentarzy pod artykułami o pani rektor, część osób jest świadoma, że z ich prac też były brane całe strony do publikacji pani profesor. Jeśli ktoś mi przyśle takie informacje, chętnie je zbadam – podsumowuje dr Wroński.
Ilu nauczycieli akademickich dokonuje plagiatów?
Oficjalne dane na temat plagiatów w środowisku nauczycieli akademickich nie są miarodajne. Choć ze statystyk z 2008 roku wynika, że do Odwoławczej Komisji Dyscyplinarnej do spraw nauczycieli akademickich przy Radzie Głównej Szkolnictwa Wyższego wpłynęło 35 spraw, to w praktyce – jak przyznaje dr Wroński – to zapewne tylko czubek góry lodowej.
- To, że profesorowie, adiunkci czy doktorzy habilitowani biorą całe strony z prac magisterskich swoich magistrantów, wiadomo od lat. Problem w tym, że magistranci boją się narazić profesorowi i nie mówią o tym głośno. Poza tym część z nich już odeszła z uczelni, więc takie sprawy rzadko wychodzą na światło dzienne. W efekcie nauczyciele akademiccy czują się bezkarni – ocenia dr Wroński.
Co dalej z prof. Kamelą-Sowińską?
Rzecznik ministerstwa nauki i szkolnictwa wyższego zapowiada, że w związku z drugim plagiatem będzie kolejny wniosek do rzecznika dyscyplinarnego. W oparciu o opinię rzecznika, minister podejmie decyzję, czy zostanie zawieszona w prawach pełnienia funkcji kierowniczych i czy będzie mieć zakaz wykonywania zawodu nauczyciela akademickiego. Zdaniem dr. Wrońskiego oprócz działań podjętych przez minister, sprawa powinien zająć się prokurator. – Plagiat jest ścigany z oskarżenia publicznego, więc sądzę, że z mocy prawa prokurator podejmie działania w tym kierunku – podsumowuje Wroński.
W świetle prawa za przywłaszczanie sobie autorstwa albo wprowadzanie w błąd, co do autorstwa całości lub części cudzego utworu grozi kara ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat 3. Na ogół jednak sprawy plagiatów kończą się umorzeniem lub zawieszeniem.
Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska