Była dyrektorka jednej z białostockich szkół usłyszała ponad 400 zarzutów. Wszystkie dotyczą korupcji
• Policja: była dyrektorka policealnej szkoły w Białymstoku usłyszała 444 zarzuty
• Kobieta miała przyjmować łapówki na sumę "nie mniejszą niż kilkadziesiąt tysięcy złotych"
• W 2014 r. postawiono jej zarzut ośmiokrotnego przyjęcia łapówek
• Kobiecie grozi kara od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia.
444 zarzuty przyjmowania łapówek na łączną sumę nie mniejszą niż kilkadziesiąt tysięcy złotych przedstawiła prokuratura byłej dyrektorce jednej ze szkół policealnych w Białymstoku - poinformowała w piątek policja, która prowadzi tę sprawę pod nadzorem prokuratury.
Z ustaleń wynika, że kobieta miała wykorzystywać swoje stanowisko i brać łapówki - w formie pieniędzy, ale też np. biżuterii - za np. przyznawanie premii pracownikom szkoły, ale także za awanse i nagrody dla nauczycieli.
Szef Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ Anatol Pawluczuk powiedział, że jednorazowo te kwoty sięgały "od kilkuset do kilku tysięcy złotych". W związku z tym, że w sprawie przesłuchiwani są kolejni nowi świadkowie i nie jest wykluczone, że zarzutów może być więcej, bo sprawa ma charakter rozwojowy, prokuratura odmawia podania szczegółów na temat mechanizmów działania procederu. - Sprawa jest w toku (...) Nie wykluczamy uzupełnienia zarzutów - powiedział Pawluczuk.
Oglądaj też:
Dyrektorkę szkoły odwołano w styczniu 2015 r. Zrobił to zarząd województwa podlaskiego; szkoła podlegała samorządowi województwa podlaskiego. Dyrektorka była już wówczas od kilku miesięcy zawieszona w pełnieniu swej funkcji. Dyrektorkę zwolniono, bo w październiku 2014 r. dostała zarzuty ośmiokrotnego przyjęcia łapówek (od 500 zł do 3 tys. zł). Nie przyznała się do zarzucanych jej czynów. Śledztwo w tej sprawie wszczęto po zawiadomieniu złożonym przez osoby pokrzywdzone. Jak podawała wówczas prokuratura, do przestępstw miało dojść w okresie dziesięciu lat.
Jak podała w piątek w komunikacie prasowym policja, do tej pory udało się dotrzeć do około pięciuset kolejnych świadków w tej sprawie. - Z dotychczasowych informacji policjantów wynika, że kobieta wykorzystując swoje stanowisko służbowe i przysługujące jej w związku z tym uprawnienia, najprawdopodobniej przyjmowała łapówki w wysokości od 10 proc. do nawet połowy wartości nauczycielskiej gratyfikacji m.in. za przyznawanie comiesięcznych premii kadrze pedagogicznej oraz awanse i nagrody finansowe, a także za przedłużanie umów o pracę i zatrudnianie nowych pracowników - czytamy w komunikacie.
Kobiecie grozi kara od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia.