Był przyczyną tragedii przez 28 lat, dwa miesiące i 27 dni
Przez 28 lat, dwa miesiące i 27 dni Berlin, dzisiejsza stolica Niemiec, podzielony był murem, który stał się symbolem podziału Europy i świata na dwa wrogie systemy. Bariera, zbudowana w 1961 r. przez komunistycznych przywódców dawnego NRD, była zarazem przyczyną i tłem wielu ludzkich tragedii. 9 listopada przypada 20. rocznica obalenia muru berlińskiego.
Propaganda wschodnioniemiecka nazywała mur "barierą antyfaszystowską", niezbędną, by chronić obywateli pokojowej NRD przed siłami NATO. W rzeczywistości był on porażką komunistycznego systemu, desperacką próbą powstrzymania fali ucieczek na zachód do RFN.
Przeszkoda dla uciekinierów
Według oficjalnych szacunków od powstania dwóch państw niemieckich w 1949 r. do 1961 r. z socjalistycznej Niemieckiej Republiki Demokratycznej przez Berlin Zachodni, stanowiący swoistą enklawę w środku NRD, uciekło do Republiki Federalnej Niemiec około 1,6 mln ludzi. Było to nie tylko ciosem dla prestiżu wschodnioniemieckiego reżimu, ale też dla gospodarki tego kraju, który opuszczali młodzi, wykwalifikowani pracownicy, inżynierowie czy lekarze.
W 1961 r. coraz liczniejsze stawały się pogłoski, że władze NRD zamierzają ukrócić tę niekorzystną tendencję poprzez blokadę Berlina Zachodniego. Przypuszczenia wzmogła nieostrożna wypowiedź ówczesnego przywódcy tego państwa, pierwszego sekretarza Socjalistycznej Partii Jedności Niemiec (SED) Waltera Ulbrichta. Pytany o wspomniane pogłoski na konferencji prasowej 15 czerwca 1961 r. Ulbricht rzekł: "Nikt nie ma zamiaru zbudować muru". Po raz pierwszy padło wtedy publicznie słowo "mur".
Niespełna dwa miesiące po tej konferencji przygotowania do zamknięcia granicy z Berlinem Zachodnim szły pełną parą. Ulbricht uzyskał zgodę przywódcy ZSRR, Nikity Chruszczowa, który początkowo nie był przekonany do tego planu.
Operacja "Róża" z kolcami z drutu
W nocy z 12 na 13 sierpnia 1961 roku - z soboty na niedzielę - NRD-owskie formacje zbrojne rozpoczęły operację "Róża". Zablokowały otwartą dotąd granicę z Berlinem Zachodnim, a na całej jej ponad 150-kilometrowej długości rozpoczęto budowę umocnień, początkowo z drutu kolczastego, potem z cegieł, betonowych płyt i pustaków. W czerwcu 1962 roku gotowy był także biegnący równolegle drugi mur.
Około 1965 roku mur zasadniczo przebudowano. Jego główną linię tworzyły teraz wpasowane w stalowe filary płyty z nałożonymi na górną krawędź betonowymi rurami - by uciekinierzy nie mieli się czego chwycić. Wzdłuż granicy utworzono ufortyfikowany i zaminowany pas ziemi, zwany też strefą śmierci.
W połowie lat 70. zainstalowano nowe płyty o wysokości 3,6 metrów, bardziej odporne na wpływy pogody. Właściwy mur liczył wówczas 106 kilometrów długości, wykonany był z 45 tysięcy płyt. Na terenach niezabudowanych zamiast muru stawiano płot z przeplatanej metalowej taśmy.
Wzdłuż granicy wzniesiono 302 wieże wartownicze, na których zainstalowano ruchome reflektory. Całość przedpola muru oświetlały regularnie rozmieszczone latarnie. Do połowy lat 80. mur patrolowały też psy, umocowane smyczami na biegnącym nad ziemią drucie.
Tragedia całych rodzin
Niedziela, 13 sierpnia 1961 r. była dramatycznym dniem dla wielu mieszkańców Berlina, zwłaszcza jego wschodniej części. Faktycznie to oni zostali odcięci, nie zaś Berlin Zachodni. Zamknięto 95 ulic prowadzących przez granicę do zachodniej części miasta. Zachowano jedynie 13 przejść granicznych, które przekroczyć mogły tylko osoby z odpowiednim pozwoleniem.
Mur rozdzielił rodziny i sąsiadów. By zapewnić pożądaną odległość między murem głównym a pozostałymi zaporami, wyburzono wiele budynków. Ofiarą tej akcji padł m.in. przylegający do zachodnioberlińskiej dzielnicy Wedding Kościół Pojednania (Versoehnungskirche), wysadzony w roku 1985 w powietrze - w zamian za udzielenie Kościołowi ewangelickiemu zgody na budowę świątyni w nowej wschodnioberlińskiej dzielnicy mieszkaniowej Marzahn.
Uciekali do wolności
Tuż po zamknięciu granicy setki ludzi podjęły próbę przedostania się na Zachód: skacząc z okien położonych na granicy domów wzdłuż Bernauer Strasse na Weddingu, forsując barierę z drutu kolczastego samochodami albo płynąc przez kanały Szprewy.
Przez pierwsze tygodnie budowy umocnień ucieczka do Berlina Zachodniego udała się blisko 500 osobom, z których 85 to dezerterzy z NRD-owskich formacji wojskowych bądź paramilitarnych. Swoistą ikoną tamtych wydarzeń stała się fotografia wschodnioniemieckiego żołnierza Konrada Schumanna, który 15 sierpnia przeskoczył do Berlina Zachodniego przez zasieki. Zdjęcie skaczącego żołnierza z karabinem na ramieniu do dziś widnieje na pamiątkowych plakatach, kubkach czy koszulkach, sprzedawanych w Berlinie.
Za pierwszą ofiarę muru berlińskiego uważa się 59-letnią Idę Siekmann, która zginęła, wyskakując z okna swego domu przy Bernauer Strasse 22 sierpnia. Dwa dni później NRD-owscy wartownicy zastrzelili 24-letniego Guentera Liftina, który chciał uciec przepływając kanał Szprewy. Ostatnim zastrzelonym był Chris Gueffroy, który zginął 5 lutego 1989 r., na dwa tygodnie przed cofnięciem przez NRD rozkazu otwierania ognia do uciekinierów.
136 ofiar muru
Historycy poczdamskiego Centrum Badań nad Historią Współczesną udokumentowali 136 przypadków ofiar muru berlińskiego w latach 1961-1989. Większość (98) straciła życie przy próbie ucieczki z NRD do Berlina Zachodniego. Pozostali to osoby, które nie zamierzały przekraczać nielegalnie muru, np. zastrzeleni omyłkowo.
Po 1989 roku za strzały do uciekinierów przez granicę NRD sądy skazały około 120 strażników, a także członków biura politycznego SED. Szacuje się, że do chwili ponownego otwarcia granicy z Berlinem Zachodnim 9 listopada 1989 r. udało się zbiec około 5 tysiącom osób.
Wojsko otwiera szlabany
Koniec muru berlińskiego nadszedł wraz z załamaniem się systemu komunistycznego w krajach Europy Środkowej i Wschodniej, w tym w dawnej NRD, jednak dość nieoczekiwanie. 9 listopada 1989 r. po omyłkowej wypowiedzi sekretarza komitetu centralnego SED Guenthera Schabowskiego, że obywatele NRD będą mogli bez przeszkód podróżować za granicę i regulacja ta wchodzi w życie "natychmiast", tysiące mieszkańców wschodniej części miasta pośpieszyły na punkty graniczne. Pod ich naporem wojsko otworzyło szlabany.
W następnych dniach rozpoczęto żywiołową rozbiórkę muru berlińskiego. - Wszyscy wówczas byli zdania, że mur musi zniknąć. Dla wielu ludzi, szczególnie ofiar reżimu, stanowił on cierń w sercu. Patrząc z dzisiejszej perspektywy wydaje się, że należało zachować więcej fragmentów w charakterze pomników - przyznał na niedawnej konferencji prasowej burmistrz Berlina Klaus Wowereit.
Pozostałości muru
W stolicy zjednoczonych Niemiec do dziś pozostały nieliczne fragmenty muru, stanowiąc miejsca pamięci o ofiarach reżimu, a także atrakcję turystyczną, jak Galeria East Side w okolicy berlińskiego Dworca Wschodniego (Ostbahnhof). Ponad kilometrowy odcinek muru wzdłuż brzegu Szprewy pokrywa 106 symbolizujących wolność malowideł, wykonanych przez artystów z całego świata, w tym słynny "braterski pocałunek ("Bruderkuss) autorstwa Rosjanina Dmitrija Wrubla.
Większość zburzonego muru przerobiono na 310 tysięcy ton żwiru dla budowy dróg. Jednak kilkanaście wielkich fragmentów sprzedano albo darowano, a dochód przeznaczono na cele charytatywne.