Bycie posłem to dobry interes
Bycie posłem lub senatorem to dochodowe zajęcie. "Życie Warszawy" podliczyło warszawskich parlamentarzystów. Ponad połowa z nich w czasie czterech lat pracy powiększyła swoje majątki.
15.09.2005 | aktual.: 15.09.2005 06:44
Dziennikarze zbadali, czy o mandat parlamentarny warto walczyć. Porównali oświadczenia majątkowe warszawskich parlamantarzystów. Sprawdzili, co mieli w 2001 roku, kiedy ruszyły prace obecnego Sejmu, i co mają teraz. Większość z dokumentów okazała się dokładna. W sumie na 23 warszawskich parlamentarzystów po czterech latach trzynastu zwiększyło, a dziesięciu zmniejszyło swój majątek.
Najlepiej zarządzał swoim portfelem senator Krzysztof Piesiewicz, który w 2001 roku wszedł do parlamentu z ugrupowania Blok Senat 2001, a dzisiaj kandyduje z listy PO. Piesiewicz pomnożył swój majątek. Odłożył ponad 100 tys. dolarów i ponad 80 tys. euro. - zawiadamia gazeta.
Zarobił też lider PiS i "lokomotywa wyborcza" tej partii w stolicy Jarosław Kaczyński. Nieznacznie zwiększył oszczędności z 10 tys. zł w 2001 roku do nieco ponad 20 tys. zł obecnie. W skład jego majątku wszedł jednak wart pół miliona złotych dom, który lider PiS odziedziczył po ojcu. Zyski obu polityków to około 520 tys. zł na głowę.
Nieźle również radzili sobie posłowie lewicy: Katarzyna Piekarska i Piotr Gadzinowski. Posłance SLD przybyło ponad 260 tys. zł, posłowi 230 tys. zł. Nie tylko w oszczędnościach, ale także w mieszkaniach, samochodach, ziemi.
Zdaniem analityków finansowych, poselskie dochody na poziomie ponad 10 tys. zł (na rękę) pozwalają na bezpieczne zaoszczędzenie w ciągu czterech lat kadencji Sejmu około 200-300 tys. zł - informuje "Życie Warszawy".(PAP)