Buzek: artykuł "Rzeczpospolitej" to krańcowe kłamstwo
Były premier Jerzy Buzek zaprzeczył doniesieniom "Rzeczpospolitej", by za jego rządów podpisano dokumenty, prowadzące do ścisłej współpracy polskich służb z CIA. Informacje na ten temat nazwał "wielkim nadużyciem", a artykuł gazety określił jako "krańcowo kłamliwy".
04.05.2009 | aktual.: 04.05.2009 14:21
Jerzy Buzek zaznaczył, że chciałby wierzyć, że pojawienie się tego rodzaju - jak ocenił - krańcowo kłamliwego artykułu nie ma nic wspólnego z faktem, że wymienia się jego nazwisko jako ewentualnego szefa Parlamentu Europejskiego. - Mówię o tym z wielkim naciskiem, bo w PE sprawa jest bardzo drażliwa, była szereg razy dyskutowana - powiedział były premier podczas konferencji prasowej na lotnisku w Pyrzowicach k. Katowic.
"Rzeczpospolita" poinformowała, że to pod koniec rządów AWS, kiedy premierem był Jerzy Buzek, podpisano pierwsze dokumenty, które były podstawą do powstania na Mazurach bazy wywiadu USA, na terenie ośrodka polskiego wywiadu w Starych Kiejkutach. Według informatora gazety, dokument miał podpisać sam Buzek.
Były premier zdecydowanie zaprzeczył tym doniesieniom. Jak mówił, jako szef rządu nie mógłby podpisać żadnego dokumentu bezpośrednio ze służbami, a jedynie - w przypadku USA - np. z wiceprezydentem Stanów Zjednoczonych, bo taki jest właściwy poziom kontaktów na szczeblu rządowym.
- Żadnych takich umów nie było - powiedział Buzek, który w tej sprawie konsultował się także ze swoimi byłymi ministrami, odpowiedzialnymi za służby specjalne: Januszem Pałubickim i Markiem Biernackim. Zaznaczył, że "żadne takie ustalenia nie miały i nie mogły mieć miejsca". Rząd AWS pracował do 19 października 2001 r.
Buzek potwierdził, że 11 września 2001 r. - w dniu ataku terrorystycznego na World Trade Center - z udziałem prezydenta zebrał się sztab kryzysowy, poświęcony bezpieczeństwu kraju. Przypomniał, że po ataku na WTC w ramach NATO rozpoczęła się dyskusja, na temat tego, jak członkowie Sojuszu powinni zachować się wobec ataku, wymierzonego w jednego z sygnatariuszy Paktu.
- Polska zdecydowanie opowiadała się, żeby w przypadku tego rodzaju ataków była to wspólna odpowiedzialność wszystkich krajów natowskich, także jeśli chodzi o zwalczanie terroryzmu. Po raz pierwszy w historii po tym ataku państwa UE rozpoczęły współpracę z USA na dużą skalę - powiedział Buzek.
Były premier zaznaczył, że ustalenia dotyczące konieczności zaangażowania krajów UE w walkę z terroryzmem we współpracy z USA były podjęte - jak mówił - na poziomie strategicznym. - Żadnych konkretnych wniosków z tej strategii w czasie do 19 października, kiedy rząd, którym kierowałem przestał istnieć, nie wyciągnięto. To było około sześciu tygodni - podkreślił.
- Nie tylko konkrety nie były podjęte przez rząd, którym kierowałem, nie mówiąc już oczywiście o umowach w tej sprawie. Natomiast taka strategia była i ona odpowiadała nastrojom wszystkich, którzy wtedy brali udział w tej dyskusji, jeżeli chodzi o członków NATO - uważa Buzek.
"Rzeczpospolita" podała również, że warszawska prokuratura, która od blisko roku bada sprawę domniemanych tajnych więzień CIA w Polsce, nie dostała wszystkich dokumentów z Agencji Wywiadu, dotyczących zacieśnienia współpracy z amerykańską agencją w walce z terroryzmem.
Informator gazety z resortu sprawiedliwości powiedział, że był to pierwszy krok do powstania na Mazurach bazy CIA i oddelegowania pod amerykańską komendę 20 polskich oficerów wywiadu. Inny rozmówca gazety, z dawnego UOP, utrzymuje, że dokumenty miał podpisać sam Buzek.
Istnienie bazy CIA na Mazurach może mieć związek ze sprawą domniemanych tajnych więzień CIA w Polsce. O tym, że istniały takie więzienia, w których rzekomo byli przesłuchiwani muzułmańscy terroryści, mówiono w 2005 r. Broniąca praw człowieka organizacja Human Rights Watch ogłosiła raport, według którego CIA w kilku krajach europejskich, m.in. w Polsce i Rumunii, ma do dyspozycji bazy, w których przetrzymuje więźniów z Al-Kaidy. Dochodzenie w sprawie europejskich więzień CIA prowadziła Rada Europy, jednak nie potwierdziło ono prawdziwości zarzutów.
Pierwszy raz zarzuty dotyczące rzekomych więzień - po publikacjach "Washington Post" - badała w 2006 r. polska rządowa komisja i oświadczyła, że są bezpodstawne. Potem analizowała to specjalna komisja Parlamentu Europejskiego, która badała przypadki wydawania ludzi Al-Kaidy w ręce amerykańskie na terenie całej Europy.
W marcu 2007 r. Polska znalazła się w raporcie komisji jako kraj, w którym "przypuszczalnie w latach 2002-05" działało "co najmniej jedno tajne więzienie" - na Mazurach. Miano w nim przetrzymywać dziesięciu członków Al-Kaidy. Strona polska odrzuciła te twierdzenia, powtarzając, że na lotnisku w Szymanach odbywały się tylko międzylądowania samolotów USA. W czerwcu 2008 r. informacje o polskich więzieniach CIA powtórzył "New York Times".
Od sierpnia zeszłego roku prokuratura bada, czy była zgoda polskich władz na stworzenie w Polsce rzekomych tajnych więzień CIA. Politycy, m.in. ówczesny prezydent Aleksander Kwaśniewski oraz premierzy z rządzącej w latach 2001-2005 lewicy zaprzeczają, by takie więzienia w Polsce istniały. Dotychczas nie było mowy o tym, by umowy o współpracy z CIA zawarto jeszcze przed rządami lewicy, za czasów Jerzego Buzka.