Bush wzywa w ONZ do pomocy w budowie demokracji w Iraku
W przemówieniu na dorocznej sesji
Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych prezydent USA George
W. Bush zaapelował o międzynarodową pomoc w
ustabilizowaniu sytuacji i budowie demokracji w Iraku,
przedstawiając ten kraj jako kluczową arenę wojny z terroryzmem.
21.09.2004 | aktual.: 21.09.2004 21:31
Bush powiedział, że Stany Zjednoczone są wdzięczne wszystkim krajom, które pomagają w walce z terroryzmem. Po raz kolejny uzasadniał słuszność inwazji Iraku i ponownie wezwał do aktywnego wspierania demokracji na całym świecie.
Każdy kraj, który chce pokoju, powinien uczestniczyć w jego budowaniu. ONZ musi zrobić więcej, aby zbudować demokratyczny i wolny Irak - powiedział Bush, przypominając, że rezolucje Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 1511 i 1546 zobowiązują państwa członkowskie do pomocy w transformacji Iraku.
Prezydent przyznał, że operacja stabilizacyjna w Iraku przeżywa trudności, ale oświadczył, że nie zachwieją one naszymi przekonaniami w tej sprawie. Postęp wolności zawsze wymaga jakichś kosztów. Będziemy trwali przy narodzie Iraku, dopóki jego nadzieje na wolność nie zostaną spełnione -powiedział.
Zaznaczył, że przykład Afganistanu, gdzie w październiku odbędą się wybory prezydenckie, jest - jego zdaniem - odpowiedzią dla tych, którzy wątpią w demokrację w kraju muzułmańskim.
Bush zaproponował ustanowienie Funduszu Demokracji w ramach ONZ, z którego finansowano by wydatki na pomoc niezależnym organizacjom, wolnym mediom i związkom zawodowym, a także np. na pracę niezależnych obserwatorów wyborów w poszczególnych krajach.
Znaczną część trwającego około 20 minut przemówienia prezydent poświęcił przypominaniu, jak amerykańska polityka szerzenia wolności i demokracji na świecie zgodna jest z ideałami ONZ. Podkreślał też, że demokracja usuwa głębsze przyczyny terroryzmu.
Stany Zjednoczone podzielają oddanie ideałom godności wszystkich ludzi. Mamy teraz szansę osiągnąć pokój oparty na prawdziwej wolności - przekonywał prezydent.
Rządy represyjne popierają terror, wolne rządy walczą z terroryzmem. Dyktatorzy wybierają agresję, wolni ludzie wybierają pokój - powiedział.
Świat potrzebuje nowej definicji bezpieczeństwa, takiego które nie jest oparte tylko na równowadze sił, lecz także na poszanowaniu praw człowieka - dodał.
Jestem pewien, że to dwudzieste pierwsze stulecie będzie wiekiem wolności - oświadczył.
W tym kontekście wspomniał też o Bliskim Wschodzie. Ocenił, że Izrael powinien zamrozić osadnictwo na Zachodnim Brzegu Jordanu i zdemontować "nielegalne osiedla". Równocześnie zaapelował do przywódców na świecie, by zerwali kontakty z przewodniczącym Autonomii Palestyńskiej Jaserem Arafatem, który nie służy swemu narodowi i zdradza sprawę Palestyńczyków.
Podobnie jak wcześniej sekretarz stanu Colin Powell, prezydent nazwał "ludobójstwem" zbrodnie popełniane w czasie wojny domowej w Sudanie. Obiecał też kontynuowanie amerykańskiej pomocy w globalnej walce z AIDS i nędzą na świecie.
Przypomniał tu o inicjatywie swej administracji całkowitego umorzenia długów najbiedniejszym krajom świata, która została jednak chłodno przyjęta przez MFW, Bank Światowy i inne międzynarodowe instytucje finansowe.
Tomasz Zalewski