Bush: jestem odpowiedzialny za błędy w Iraku
Jeśli chodzi o błędy, które
zostały popełnione w Iraku, to "odpowiedzialność spoczywa na mnie"
- oświadczył w przemówieniu telewizyjnym i radiowym prezydent USA
George W. Bush.
10.01.2007 23:55
Bush po raz pierwszy przyznał, że jego administracja popełniła błędy w Iraku, za które - jak powiedział - bierze odpowiedzialność. Podkreślił, że obecna sytuacja w Iraku - gdzie zginęło już ponad 3000 amerykańskich żołnierzy - "jest nie do zaakceptowania".
Jest jasne, że musimy zmienić naszą strategię w Iraku - powiedział prezydent. Dotychczas - jak stwierdził - wojsk irackich i amerykańskich było za mało i były one skrępowane "zbyt wieloma restrykcjami". Nie wyjaśnił wszakże bliżej o jakie restrykcje chodzi.
Plan, który przedstawił, zasadniczo odbiega jednak od propozycji dwupartyjnej Grupy Studyjnej ds. Iraku, która zalecała wycofanie większości wojsk do początku 2008 r. oraz bezpośrednie rozmowy z Iranem i Syrią.
W Iraku przebywa obecnie około 140.000 żołnierzy USA. Dodatkowe 20 tysięcy - wyjaśniał Bush - ma doprowadzić do ograniczenia przemocy głównie w Bagdadzie i okolicach, gdzie sytuacja w tym zakresie jest najgorsza.
Nowe wojska pozwolą - jak powiedział - utrzymać pod kontrolą koalicji rejony oczyszczone z terrorystów, co dotychczas się nie udawało, gdyż stacjonujące tam oddziały musiały być po pewnym czasie przerzucane na inne tereny, gdzie dochodziło do nowych walk.
Bush zapowiedział, że Amerykanie "przerwą dopływ wsparcia z Iranu i Syrii" do Iraku, przeznaczony dla tamtejszych rebeliantów.
Zwracając się do krajów sąsiednich - Arabii Saudyjskiej, Egiptu, Jordanii i państw Zatoki Perskiej amerykański prezydent przestrzegł, że ewentualna porażka Stanów Zjednoczonych w Iraku stworzyłaby w regionie prawdziwe sanktuarium dla ekstremistów.
Bush podkreślił jednak, że "zaangażowanie Ameryki (w Iraku) nie będzie trwać bez końca" i jeżeli sam rząd iracki "nie spełni swoich obietnic, straci poparcie Amerykanów".
Wyznaczył także obecnym władzom irackim "kryteria" działalności. Są to m.in.: przyjęcie ustaw w sprawie podziału źródeł ropy i dochodów z niej, wprowadzenie reform politycznych, a także reform społecznych, w tym dotyczących odbudowy kraju i walki z bezrobociem. Zastrzegł się, że nie wyznacza żadnych terminów osiągnięcia tych celów.
Nowa strategia amerykańska w tym kraju nie zaowocuje od razu przerwaniem aktów przemocy i nie zakończy strat ponoszonych przez Amerykanów i Irakijczyków - ostrzegł amerykański prezydent.
Zwrócił jednak uwagę, że szybkie wycofanie się Amerykanów z Iraku doprowadziłoby do załamania się rządu irackiego i popchnęłoby ten kraj w otchłań "rzezi o niewyobrażalnych rozmiarach".
Porażka w Iraku byłaby klęską Stanów Zjednoczonych - powiedział. Demokratyczny Irak nie będzie idealny. Ale będzie to kraj, który zwalcza terrorystów, a nie zapewnia im schronienie.