PolskaBurza wokół przeniesienia krzyża - "nic nie wiedzieliśmy"

Burza wokół przeniesienia krzyża - "nic nie wiedzieliśmy"

PO, PSL i SLD pozytywnie oceniają decyzję Kancelarii Prezydenta o przeniesieniu krzyża z Pałacu Prezydenckiego do kościoła św. Anny. Krytycznie odnoszą się do niej politycy PiS i część rodzin ofiar. - Czy kaplica, czy kościół, to jest miejsce dla krzyża odpowiednie, a nie ulica - mówiła Hanna Gronkiewicz-Waltz. Z kolei szef klubu PiS Mariusz Błaszczak powiedział, że: "to jest działanie, które nie służy pojednaniu narodowemu.

Burza wokół przeniesienia krzyża - "nic nie wiedzieliśmy"
Źródło zdjęć: © PAP

10.11.2010 | aktual.: 10.11.2010 16:14

W komunikacie Kancelarii poinformowano, że - zgodnie z porozumieniem z 21 lipca między Kurią Metropolitalną Warszawską, Duszpasterstwem Akademickim Kościoła św. Anny, Związkiem Harcerstwa Polskiego i Związkiem Harcerstwa Rzeczypospolitej oraz Kancelarią Prezydenta - krzyż, znajdujący się w kaplicy Pałacu Prezydenckiego, został przekazany do Kościoła św. Anny w Warszawie.

- Można powiedzieć, że lepiej późno niż wcale. Czy kaplica, czy kościół, to jest miejsce dla krzyża odpowiednie, a nie ulica. Ten krzyż stał się po prostu narzędziem i instrumentem walki, a nie taka jest rola krzyża, nie tylko dla wierzących, ale w ogóle w tradycji chrześcijańskiej - powiedziała prezydent Warszawy, wiceszefowa PO Hanna Gronkiewicz-Waltz. Pytana, dlaczego krzyż został przeniesiony "po cichu", odparła, że najważniejszy jest pokój społeczny.

Według Janusza Piechocińskiego (PSL), przeniesienie krzyża to "spełnienie deklaracji, że krzyż zostanie przekazany w odpowiedniej formie pamięci przyszłym pokoleniom". - Mam nadzieję, że długo oczekiwane przez część społeczeństwa udostępnienie tego krzyża w tym miejscu się spełnia. Przestańmy już dzielić. Oby wokół tego krzyża gromadzili się ludzie z dobrymi myślami, z dobrymi uczynkami i dobrymi intencjami, oby budowali łączność i dobrą pamięć, a nie rozdrapywali podziały, które pewnie smucą tych, którzy odeszli - powiedział poseł PSL.

- Cieszę się, że krzyż trafił tam, gdzie powinien trafić już wiele tygodni temu. Mam nadzieję, że zakończy to wielotygodniowe jałowe, a czasami żenujące dyskusje wokół krzyża - podkreśliła Katarzyna Piekarska (SLD). Według niej, 10 listopada to dobra data, "symboliczna w pewnym sensie - dziś na Powązkach odsłonięto pomnik upamiętniający ofiary katastrofy".

W ocenie szefa klubu PiS Mariusza Błaszczaka, przeniesienie krzyża powinno odbyć się w bardziej uroczysty sposób, z udziałem rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej. - Prezydent Komorowski słynie z tego, że zachowuje się w sposób kontrowersyjny. To jest działanie, które nie służy pojednaniu narodowemu - ocenił Błaszczak.

Poseł PiS Karol Karski zwrócił uwagę, że krzyż został przeniesiony do kościoła św. Anny bez przybitej do niego tabliczki z napisem: "Ten krzyż to apel harcerzy i harcerek do władz i społeczeństwa o zbudowanie tutaj pomnika". - Okazuje się, że ten krzyż w trakcie "aresztowania" w Pałacu Prezydenckim stracił inskrypcję, która się na nim znajdowała i która wyrażała sens umieszczenia krzyża przed Pałacem Prezydenckim. Co się stało? - pyta poseł PiS.

Zdaniem Małgorzaty Wassermann, córki tragicznie zmarłego w katastrofie posła PiS Zbigniewa Wassermanna, sprawa przeniesienia krzyża jest "elementem towarzyszącym", który "zakrywa" istotę wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej. - Te wszystkie elementy towarzyszące, nie wiem czy celowe, ale zakrywają istotę sprawy, tzn. prawdę i wyjaśnienie tego, co się stało. Dla mnie to jest najistotniejsze i chciałabym, abyśmy o tym mówili jak najwięcej - powiedziała Wassermann. - Nie mamy i tak żadnego wpływu na to i tak nas nikt nie pyta o zdanie, wręcz przeciwnie wydaje się, że chodzi o to, abyśmy przy tym krzyżu, przy tych symbolach tylko się pokłócili - podkreśliła Wassermann.

Według Beaty Gosiewskiej, wdowy po pośle PiS Przemysławie Gosiewskim, przeniesie krzyża jest "kolejnym podstępnym działaniem", które wpisuje się w "brutalną" kampanię wyborczą PO. - Wszystkie dzisiejsze wydarzenia, tj. odsłonięcie pomnika na Powązkach Wojskowych oraz przeniesienia krzyża, to jest brutalnie robiona kampania wyborcza przez PO. (...) Przeniesienie krzyża było kolejnym podstępnym działaniem, o którym nikt z rodzin ofiar nie był informowany - powiedziała Gosiewska.

- Miejsce tego krzyża jest przed Pałacem Namiestnikowskim, tam gdzie upamiętniał tę szczególną w życiu Polaków chwilę, jaką była śmierć głowy państwa i innych osób - uważa Magdalena Merta, wdowa po wiceministrze kultury Tomaszu Mercie. Jak podkreśliła, to gdzie będzie przebywał krzyż będący "w areszcie" - jest sprawą "drugorzędną".

Wyraziła nadzieję, że krzyż powróci kiedyś tam, gdzie został postawiony. "Jest to nadzieja podparta tym, że krzyże w Polsce zawsze wracały usuwane ze szkół, zrzucane ze ścian. Potem przywracano je w miejsca, z których wcześniej je usuwano. Mam nadzieję, że z tym krzyżem będzie podobnie, nawet jeśli nie stanie się to szybko, że taki moment nadejdzie" - powiedziała Merta.

Zadowolenia z przeniesienia krzyża nie kryje prezes Komitetu Katyńskiego Andrzej Melak - brat b. przewodniczącego Komitetu Katyńskiego Stefana Melaka. - Cieszę się, że ten krzyż jest w Kościele św. Anny, a nie w areszcie czy internacie w kaplicy prezydenckiej. To już wielki sukces. Szkoda jednak, że wykonano to po cichu, bez żadnej informacji - powiedział Melak. Według niego, ten krzyż, symbol narodowej tragedii i pamięci, powinien przebyć drogę, jaką wielokroć przechodzili ci, co zginęli - od Pałacu Prezydenckiego do Kościoła św. Anny, Traktem Królewskim, Krakowskim Przedmieściem.

- Bardzo pochwalam tę decyzję. Uważam, że krzyż powinien się tam znaleźć, gdyż kościół św. Anny to najwłaściwsze miejsce - powiedział Paweł Deresz, wdowiec po posłance SLD Jolancie Szymanek-Deresz. Wyraził jednocześnie nadzieję, że krytycy tej decyzji zaakceptują to, że miejsce krzyża jest w kościele św. Anny.

Zadowoleni z decyzji Kancelarii Prezydenta są także harcerze ze Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej. - Cieszymy się, że udało się zrealizować porozumienie, które podpisaliśmy. Od początku chcieliśmy, żeby krzyż trafił do kościoła św. Anny - powiedział hm. Tomasz Sulewski z władz ZHR.

Z kolei sprawy nie chcą komentować harcerze ze Związku Harcerstwa Polskiego. - Nie komentujemy tej sprawy. Nie wiedzieliśmy o przeniesieniu krzyża, nie zabieramy głosu na ten temat. Jesteśmy w trakcie przygotowań do obchodów Święta Niepodległości - powiedziała rzecznika ZHP phm. Magdalena Suchan.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (11)