Burza wokół bransoletek dla handlarzy - imigrantów
Jak łapanki podczas wojny - tak najostrzej skomentowano we Włoszech doniesienia o tym, że w Rzymie straż miejska, podczas operacji przeciwko nielegalnym handlarzom, nałożyła ponad 60 imigrantom z Trzeciego Świata bransoletki z numerem.
Papierowe bransoletki zastosowano w celu identyfikacji zatrzymanych, zanim aresztowani w centrum handlarze uliczni, sprzedający głównie podrobione artykuły znanych firm, zostali przewiezieni na komendę policji. Na każdym z kartoników na nadgarstek strażnicy miejscy napisali liczbę skonfiskowanych artykułów.
Największe gromy pod adresem straży miejskiej z Wiecznego Miasta spadły ze strony włoskiej lewicy, która porównała jej metody do hitlerowskich łapanek. Wywodzący się z tej formacji radny Fabio Nobile oświadczył: "to operacja niegodna, która przywołuje wspomnienie niedawnych wydarzeń z naszej historii".
- To znak zwyczajnego rasizmu- stwierdził inny polityk skrajnej włoskiej lewicy Fabio Alberti, apelując o interwencję wymiaru sprawiedliwości.
Ale nie wszyscy tak krytycznie ocenili postępowanie straży miejskiej. Poparło ją stowarzyszenie kupców z włoskiej stolicy. - Mile widziane są wszystkie metody, służące osłabieniu zjawiska nielegalnego handlu - stwierdził prezes stowarzyszenia Cesare Pambianchi. Zauważył: "w przeciwnym razie, tak, jak to bywa najczęściej, nielegalni handlarze umknęliby kontroli i uniknęliby kary".
Komenda straży miejskiej z Rzymu zapewniła zaś, że całą procedurę nakładania bransoletek przeprowadziła z "poszanowaniem godności ludzkiej". - Użyliśmy delikatnych bransoletek, jakie stosuje się na oddziałach położniczych w szpitalach w celu identyfikacji matki i jej dziecka- wyjaśnił komendant straży Stefano Napoli, który koordynował całą akcję. Za jej skuteczne przeprowadzenie podziękował straży burmistrz Gianni Alemanno.