Bunt na pokładzie brytyjskiej łodzi podwodnej
Część załogi brytyjskiej łodzi podwodnej o
napędzie nuklearnym ogłosiła strajk i odmówiła wyjścia w morze
uznając to za niebezpieczne - podał dziennik "Daily Mirror".
11 marynarzy okrętu HMS "Trafalgar" może stanąć przed sądem wojskowym za odmowę wykonania rozkazu - podaje dziennik.
Marynarze odmówili wypłynięcia obawiając się o stan jednostki. Okręt był właśnie świeżo wyremontowany po wypadku, jaki wcześniej przeszedł. Najwięcej zastrzeżeń budził stan reaktora atomowego.
Brytyjskie Ministerstwo Obrony zaprzeczyło, jakoby miało dojść do jakiegokolwiek buntu na HMS "Trafalgar". Wyjaśniło tylko, że dowództwo jednostki pozwoliło 11 marynarzom pozostać na lądzie. Rzecznik ministerstwa obrony zaprzeczył także informacji, że okręt podwodny może być niebezpieczny.
Jak podaje "Daily Mirror", do strajku marynarzy skłoniły wypadki z ubiegłego tygodnia, kiedy dwukrotnie zaobserwowano ulatnianie się gazu. Wcześniej okręt stał ponad rok w doku - był remontowany po wypadku, jaki przeszedł pod koniec 2002 roku.
Według źródeł w marynarce, na jakie powołuje się dziennik, HMS "Trafalgar" jest podobnie niebezpieczny jak rosyjski okręt podwodny "Kursk", który zatonął na Morzu Barentsa w 2000 roku. Zginęło wtedy na nim 118 członków załogi.