"Bulwersujące" praktyki w ministerstwach. Kukiz mówi: dość
Kukiz'15 składa projekt ustawy zakładający likwidację gabinetów politycznych w ministerstwach. Ugrupowanie liczy na poparcie zarówno PiS, jak i partii opozycyjnych.
Inicjatywa Kukiz'15 to kolejna propozycja ogłoszona w ramach akcji "Poniedziałków Wolności". Polega na cotygodniowym przedstawianiu projektów ustaw lub uchwał, które mają poszerzyć sferę wolności obywateli lub ograniczyć niepotrzebną biurokrację.
- Musimy dążyć do redukowania niepotrzebnych stanowisk w administracji. To są stanowiska najbardziej bulwersujące, dlatego, że ludzie tam zatrudniani często nie mają żadnych kompetencji, często są zatrudniani z klucza partyjnego i wychowywani w tym duchu partiokracji, co nie służy obywatelom - argumentował poseł Kukiz'15 Stanisław Tyszka na konferencji prasowej w Sejmie.
Mateusz Morawiecki zapowiedział w poniedziałek, że w ciągu najbliższych 2-3 miesięcy rząd chce zredukować o 20-25 proc. liczbę osób zatrudnionych na stanowiskach ministrów i wiceministrów. Mówił też o zmniejszeniu liczby członków gabinetów politycznych.
- Słyszymy zapowiedzi premiera (Mateusza) Morawieckiego, kibicujemy mu w tym dążeniu do ograniczenia administracji i chcemy tym projektem pomóc - podkreślił Tyszka.
Przypomniał, że gabinety polityczne to wydatek ok. 6 mln zł rocznie.
Sprawa kart i nagród. Zapowiedź Morawieckiego. Co na to Kukiz'15?
Premier Morawiecki oświadczył również, że chce zlikwidować wszelkie nagrody, premie dla ministrów i wiceministrów, a podsekretarze stanu mają przejść do grupy urzędników służby cywilnej. Zapowiedział także zmniejszenie lub likwidację kart kredytowych w administracji rządowej, wszędzie tam, gdzie one nie będą niezbędne.
Zapowiedzi miały związek z doniesieniami sprzed kilku dni. Ministerstwo Obrony Narodowej pod kierownictwem Antoniego Macierewicza w ciągu 1,5 roku wydało na płatności kartami służbowymi aż 15 mln zł. To siedem razy więcej niż pozostałe ministerstwa razem.
Druga sprawa to premie dla ministrów w rządzie Beaty Szydło za 2017 r. Najwięcej dostał ówczesny minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak - 82 tys. zł. Beata Szydło otrzymała 65 tys. zł premii. Jak wyszło na jaw w ubiegłym tygodniu, o jej przyznaniu zdecydowała sama.
1,3 mln zł nagród dla pracowników gabinetów politycznych Tyszka nazwał czymś "nieakceptowalnym".