Budżet UE: Polska głównym beneficjentem
Komisja Europejska przedstawi we wtorek projekt planów budżetowych dla Unii Europejskiej na lata 2007-2013. Wygląda na to, że zaproponuje na ten okres znaczący wzrost wspólnych wydatków.
Tak czy inaczej Polska będzie głównym beneficjentem unijnego budżetu - wynika ze wstępnych ocen ekspertów. Zastrzegają oni jednak, że optymalny dla Polski budżet UE to niekoniecznie budżet największy z możliwych, bowiem równie ważna jest jego struktura i warunki korzystania z unijnych dotacji.
Roboczy dokument komisji, który krążył w minionym tygodniu wśród brukselskich dziennikarzy, przewiduje stopniowy wzrost unijnego budżetu z tegorocznych 111 mld euro do 170 mld w 2013 roku.
Większość komisarzy odrzuca naciski najbogatszych państw Unii, aby zamrozić wydatki ze wspólnej kasy na obecnym poziomie faktycznych wydatków około 1% dochodu narodowego brutto całej UE. Ale ostateczna decyzja należy do przywódców poszerzonej Unii, w tym Polski, którzy podejmą ją najwcześniej w połowie 2005 roku.
Komisja zamierza nie tylko sugerować utrzymanie dotychczas mocno teoretycznego pułapu wspólnych wydatków na poziomie 1,24% dochodu narodowego brutto całej Unii (odpowiada to dawnemu pułapowi 1,27% PKB), ale wręcz stopniowe dojście do tego pułapu w 2013 roku.
Średnia wysokość unijnego budżetu w siedmioletnim okresie sięgałaby 1,22% DNB rocznie (chodzi o zobowiązania finansowe podejmowane przez Unię w danym roku, a nie o faktyczne wydatki, które zwykle są nieco niższe i które w 2004 roku mają nie przekroczyć 0,98% DNB). Zgodnie z koncepcją zawartą we wspomnianym dokumencie, największą pozycją w unijnym budżecie pozostanie wspólna polityka rolna wraz z funduszami na rozwój wsi (57 mld euro w 2013 roku).
Ale w myśl porozumienia ze szczytu w Brukseli w październiku 2002 roku wzrost wydatków na rolnictwo i wieś utrzymano by na poziomie inflacji i ich udział w budżecie skurczyłby się z 44% do 33%. Komisja nazywa tę rubrykę "zarządzaniem zasobami naturalnymi", bo polityka rolna UE w coraz mniejszym stopniu uzależnia dotacje od produkcji, a w coraz większym - od spełniania przez rolników standardów bezpieczeństwa żywności, ochrony środowiska itp.
Największą pozycją w przyszłym budżecie stałyby się środki na poprawę konkurencyjności i spójności gospodarczo-społecznej UE, mające służyć trwałemu wzrostowi gospodarki i zatrudnienia. Dotacje w tej rubryce sięgnęłyby w 2013 roku 75 mld euro, w tym 51% na fundusze strukturalne i spójności (obecnie 41 mld). 24 mld euro, czyli trzy razy więcej niż obecnie, służyłoby innym formom wsparcia konkurencyjności, w tym przede wszystkim rozwojowi nauki i nowoczesnych technologii.
O ile Polska stanie się z czasem bezsprzecznie jednym z największych beneficjentów dotacji rolnych i na pewno największym funduszy strukturalnych i spójności, może mieć problemy w rywalizacji o granty na badania i wdrożenia.
Kolejną wielką pozycją we wspólnym budżecie, która zdaniem Komisji powinna również ulec potrojeniu do 2013 roku, byłaby "polityka zewnętrzna", a więc pomoc rozwojowa dla Trzeciego Świata, wsparcie dla najbliższych sąsiadów Unii (m.in. Ukrainy, ale także krajów śródziemnomorskich), wspólna polityka zagraniczna i obronna.
Tu również Polska może mieć problemy z bezpośrednim skorzystaniem z unijnych dotacji, choć w jej interesie leży na pewno możliwie jak najhojniejsze wsparcie wschodnich sąsiadów i udział polskich firm i organizacji w pomocy zewnętrznej.
Polska będzie natomiast znacznym beneficjentem wsparcia walki z nielegalną imigracją i kontroli granic zewnętrznych. Będzie się ono mieściło w rubryce "obywatelstwo, wolność, bezpieczeństwo i sprawiedliwość". Komisja uważa, że trzeba potroić środki także i na te cele - do 3 mld euro w 2013 roku.
Polscy dyplomaci przyznają, że rząd nie ma jeszcze precyzyjnych wyliczeń, na podstawie których można by już dziś powiedzieć, jaka wysokość i jakie warunki przyznawania unijnych dotacji byłyby dla Polski optymalne. Ogólny wzrost wydatków nie musi oznaczać proporcjonalnego wzrostu korzyści, bowiem trzeba to zestawić z wysokością składki członkowskiej i zdolności do wchłonięcia unijnych dotacji (w tym współfinansowania ich z własnych środków).
Według oszacowań rządu francuskiego z jesieni ubiegłego roku wynika, że zgodnie z najbardziej hojnym scenariuszem Polska mogłaby liczyć na czysto (po odjęciu składki) nawet na 76,4 mld euro w ciągu siedmiu lat. Francja dołączyłaby do wielkich płatników netto, takich jak Niemcy, Wielka Brytania czy Holandia.
Dlatego prezydent Francji Jacques Chirac znalazł się w gronie sześciu przywódców - wraz z szefami rządów Niemiec, Wielkiej Brytanii, Holandii, Austrii i Szwecji - którzy zażądali w grudniu od Komisji Europejskiej, żeby w swoich propozycjach na lata 2007- 2013 trzymała się obecnego faktycznego poziomu wydatków około 1% DNB.