Budżet prawdę ci powie. "Zwrot ku Azji" priorytetem USA, Rosja i Państwo Islamskie na drugim planie
Mimo że ostatni rok upłynął pod znakiem ekspansji Państwa Islamskiego i agresywnych działań Rosji, struktura amerykańskich wydatków na bezpieczeństwo jasno wskazuje, że Waszyngton traktuje oba zagrożenia jako krótkoterminowe. Priorytetem dla obronności USA nadal pozostaje zapowiedziany przed trzema laty "zwrot ku Azji" - wynika z analizy magazynu "Foreign Policy".
W styczniu 2012 roku Barack Obama ogłosił strategię przeniesienia głównego ciężaru amerykańskiej polityki w kierunku Azji i Pacyfiku. Była to nie tylko reakcja na coraz bardziej niepokojący wzrost potęgi Chin, ale w ogóle na rosnące znaczenie polityczne i gospodarcze całego regionu. Amerykanie nie mają złudzeń, że euroatlantycka dominacja dobiega końca, dlatego w ten sposób chcą jak najlepiej zabezpieczyć swoje interesy w przyszłości.
Azjatycki zwrot Obamy (ang. pivot) został uznany przez część ekspertów za najbardziej przełomową zmianę w amerykańskiej polityce zagranicznej po zakończeniu zimnej wojny. Nowa strategia miała objąć działania dyplomatyczne, gospodarcze, a przede wszystkim - militarne. I choć rok 2014 z powodu ekspansji Państwa Islamskiego i agresywnej polityki Rosji mógł wydawać się najbardziej niespokojnym czasem od zakończenia zimnej wojny, uwaga Waszyngtonu jest nadal skoncentrowana na regionie Azji i Pacyfiku.
Budżet prawdę ci powie
Dowodem na to jest struktura zaproponowanego przez administrację Obamy budżetu na rok 2016, na którą zwrócił uwagę magazyn "Foreign Policy". Zastępca sekretarza obrony Bob Work już wcześniej podkreślał, że "zwrot ku Azji" znajduje się na samym szczycie wojskowych priorytetów w najbliższej przyszłości i proces przemieszczania amerykańskich sił w ten region będzie kontynuowany.
Przypomnijmy, że zgodnie z przyjętymi planami do 2020 roku w basenie Oceanu Spokojnego ma stacjonować 60 proc. potencjału marynarki wojennej i sił powietrznych USA. Wcześniej proporcje te były podzielone równo pomiędzy atlantycki i pacyficzny teatr działań.
"Foreign Policy" cytuje Todda Harrisona, eksperta Centrum Analiz Strategicznych i Budżetowych, który ocenił, że jeśli budżet jest "najprawdziwszym wskaźnikiem tego, gdzie zmierza twoja strategia", to ten budżet mówi wyraźnie, że zwrot ku Azji i Pacyfikowi pozostaje głównym celem administracji Obamy. Natomiast bieżące konflikty w Iraku, Syrii i na Ukrainie są bardziej krótkoterminowymi wyzwaniami, na które wyasygnowano doraźne środki.
Chodzi o to, że budżet Pentagonu składa się z dwóch części - głównej, z której finansowane są stałe pozycje i zadania Departamentu Obrony (według planów na 2016 rok ma to być 534 mld dol.), oraz z funduszu operacji zagranicznych - tzw. Overseas Contingency Operations (50,9 mld dol.), w ramach którego finansuje się działania związane z reagowaniem na bieżące wojny i kryzysy.
Fundusz Overseas Contingency Operations jest o wiele bardziej elastyczny i z roku na rok może zmieniać się diametralnie. Właśnie w ten fundusz wpisane są wydatki związane z kryzysem ukraińskim czy walką z Państwem Islamskim. Gdy te pożary zostaną ugaszone, znikną też przypisane im pozycje budżetowe.
Zbroją się na Chiny
Tymczasem właściwy budżet Pentagonu został skrojony pod tzw. Czteroletni Przegląd Obronny (ang. Quadrennial Defense Review) z 2014 roku - zauważa "Foreign Policy". Dokument w głównej mierze koncentruje się właśnie na Azji i Pacyfiku i rekomenduje inwestycje przede wszystkim w siły powietrzne i morskie, a więc kluczowe komponenty sił zbrojnych w kontekście rywalizacji z Chinami.
"Foreign Policy" zwraca też uwagę, że jednym z dowodów na priorytetowe traktowanie kierunku azjatyckiego przez Pentagon jest dążenie do rezygnacji z samolotów bliskiego wsparcia A-10 Thunderbolt II. Maszyny te doskonale sprawdzają się właśnie w takich operacjach, jak walka z bojownikami Państwa Islamskiego. Jednak ich wycofanie przyniesie oszczędności, które wojskowi chcą przeznaczyć na myśliwce piątej generacji F-35.
Zamierzenia te spotykają się ze sprzeciwem wielu kongresmenów, niemniej stanowisko Pentagonu pozostaje nieugięte. Sens tego sporu polega na tym, że wykonane w technologii stealth i naszpikowane elektroniką F-35 stanowią o wiele wartościowszą broń w ewentualnej konfrontacji z Chinami niż A-10, które pierwotnie miały niszczyć radzieckie zagony pancerne, a dziś najlepiej sprawdzają się w konfliktach takich jak w Afganistanie czy Iraku.